Super 30 minut w szkole. Nawet nie weszłam na lekcje, a już z niej wyszłam. Jutro dostanę zjebę od wychowawczyni, że jej o niczym nie poinformowałam. Perfect!
PS: Zapakowałam prezencik dla G. - 50 twarzy Greya i czekoladę. Mam nadzieję, że się ucieszy. Stresuję się jutrem. Pewnie spotkam A. z ekipą i trochę pogawędzimy.
Nie wiem, co mogę Ci poradzić. W gimnazjum miałam przyjaciół, który mnie nie słuchali. Gdy coś mówiłam, przerywali mi i sami gadali. W końcu przestałam im opowiadać o swoim życiu, bo i tak ich to nie interesowało. Przyjaźniłam się z nimi nadal, bo mimo wszystko, nie byli źli. I nie miałam zbytnio wyboru, w malej miejscowości nie ma wiele młodzieży. Całe liceum nie przyjaźniłam się z nikim ani nawet nie kolegowałam mocniej. Nikt nie zapraszał mnie na imprezy, na pizze, na wspólne uczenie się, wiem, jak ciężko jest być ciągle samej, więc rozumiem to, że trzymasz się z ludźmi, z którymi może nie powinnaś. Mnie jakoś nie ruszało zbytnio to, że nie mam grupki znajomych, miałam swój świat, książki, pisanie i wiedziałam, że w końcu przyjdzie moment aż znajdę sobie faceta, poznam fajnych ludzi, którzy mnie polubią. I stało się, a nie zrobiłam nic szczególnego, chyba miałam farta. :) A ze starymi przyjaciółmi bywa różnie. Jednym odbija, zachłystują się nowym środowiskiem i szybko odstawiają starych znajomych. Zawsze Ty możesz pierwsza się odezwać, gdy np. zobaczysz ich gdzieś na mieście. Z gimnazjum znam jeszcze takie osoby, że jak się przypadkiem spotkamy na wsi, to staniemy, pogadamy jakbyśmy rozstali się wczoraj, a są i tacy, co byli mi bliscy, a zachowują się jakby umarli. Na pewno nie jesteś nudna, po prostu nie znalazłaś jeszcze ludzi, którzy są podobni do Ciebie. Ale próbuj, chodź na imprezy, może poznasz znajomych Twoich znajomych, korzystaj z okazji, nie czekaj na bezpośrednie zaproszenie, pytaj czy też możesz przyjść. Ja nigdy tego nie robiłam, bo nie zależało mi na tłumie znajomych i nigdy nie miałam silnej potrzeby kontaktu z innymi, bo jestem introwertykiem, ale Ty spróbuj. Widzę, że potrzebujesz mieć paczkę przyjaciół, więc szukaj, nie na siłę, ale aktywnie. W końcu ich zdobędziesz. :) Nie wiem, czy masz odwagę zagadywać do nieznajomych, ale np. w klubie możesz zapytać jakiegoś chłopaka czy z Tobą zatańczy (ja tak zrobiłam, co prawda swojego faceta już mam, ale nie było go wtedy i potrzebowałam partnera do tańca. Podeszłam do kolesia i zapytałam "zatańczysz ze mną", zgodził się i tańczyliśmy, trochę gadaliśmy, numeru nie wzięłam, bo kochanków nie potrzebuję, ale Ty możesz zapytać o jakiś namiar na niego :) ). Nic na siłę, powoli, nie musisz od razu zrywać kontaktów, nie odbierać telefonów, udawać, że nie poznajesz swoich znajomych. Utrzymuj z nimi kontakt, ale pamiętaj, że nie jesteś do nich przykuta łańcuchem i możesz się od nich oderwać (np. na dyskotece możesz zatańczyć z nieznajomym, a nie tylko z tymi, których znasz), wyjść gdzieś z kimś innym, umówić się z kimś, kogo oni nie znają, poznać przez Internet, itd. Spoko, dobrze, że napisałaś, źle jest dusić wszystko w sobie. Nie opublikuję Twojego komentarza, jest na tyle osobisty, że nie chcę, żeby ktoś oprócz mnie go czytał. Ty nie musisz mojego usuwać czy chować. :)
Nie wiem, co mogę Ci poradzić. W gimnazjum miałam przyjaciół, który mnie nie słuchali. Gdy coś mówiłam, przerywali mi i sami gadali. W końcu przestałam im opowiadać o swoim życiu, bo i tak ich to nie interesowało. Przyjaźniłam się z nimi nadal, bo mimo wszystko, nie byli źli. I nie miałam zbytnio wyboru, w malej miejscowości nie ma wiele młodzieży. Całe liceum nie przyjaźniłam się z nikim ani nawet nie kolegowałam mocniej. Nikt nie zapraszał mnie na imprezy, na pizze, na wspólne uczenie się, wiem, jak ciężko jest być ciągle samej, więc rozumiem to, że trzymasz się z ludźmi, z którymi może nie powinnaś. Mnie jakoś nie ruszało zbytnio to, że nie mam grupki znajomych, miałam swój świat, książki, pisanie i wiedziałam, że w końcu przyjdzie moment aż znajdę sobie faceta, poznam fajnych ludzi, którzy mnie polubią. I stało się, a nie zrobiłam nic szczególnego, chyba miałam farta. :)
OdpowiedzUsuńA ze starymi przyjaciółmi bywa różnie. Jednym odbija, zachłystują się nowym środowiskiem i szybko odstawiają starych znajomych. Zawsze Ty możesz pierwsza się odezwać, gdy np. zobaczysz ich gdzieś na mieście. Z gimnazjum znam jeszcze takie osoby, że jak się przypadkiem spotkamy na wsi, to staniemy, pogadamy jakbyśmy rozstali się wczoraj, a są i tacy, co byli mi bliscy, a zachowują się jakby umarli.
Na pewno nie jesteś nudna, po prostu nie znalazłaś jeszcze ludzi, którzy są podobni do Ciebie. Ale próbuj, chodź na imprezy, może poznasz znajomych Twoich znajomych, korzystaj z okazji, nie czekaj na bezpośrednie zaproszenie, pytaj czy też możesz przyjść. Ja nigdy tego nie robiłam, bo nie zależało mi na tłumie znajomych i nigdy nie miałam silnej potrzeby kontaktu z innymi, bo jestem introwertykiem, ale Ty spróbuj. Widzę, że potrzebujesz mieć paczkę przyjaciół, więc szukaj, nie na siłę, ale aktywnie. W końcu ich zdobędziesz. :) Nie wiem, czy masz odwagę zagadywać do nieznajomych, ale np. w klubie możesz zapytać jakiegoś chłopaka czy z Tobą zatańczy (ja tak zrobiłam, co prawda swojego faceta już mam, ale nie było go wtedy i potrzebowałam partnera do tańca. Podeszłam do kolesia i zapytałam "zatańczysz ze mną", zgodził się i tańczyliśmy, trochę gadaliśmy, numeru nie wzięłam, bo kochanków nie potrzebuję, ale Ty możesz zapytać o jakiś namiar na niego :) ).
Nic na siłę, powoli, nie musisz od razu zrywać kontaktów, nie odbierać telefonów, udawać, że nie poznajesz swoich znajomych. Utrzymuj z nimi kontakt, ale pamiętaj, że nie jesteś do nich przykuta łańcuchem i możesz się od nich oderwać (np. na dyskotece możesz zatańczyć z nieznajomym, a nie tylko z tymi, których znasz), wyjść gdzieś z kimś innym, umówić się z kimś, kogo oni nie znają, poznać przez Internet, itd.
Spoko, dobrze, że napisałaś, źle jest dusić wszystko w sobie. Nie opublikuję Twojego komentarza, jest na tyle osobisty, że nie chcę, żeby ktoś oprócz mnie go czytał. Ty nie musisz mojego usuwać czy chować. :)
Dziękuję Ci, aż się popłakałam czytając to. Jesteś jedną z niewielu osób, które coś obchodzę. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję.
OdpowiedzUsuń