piątek, 29 listopada 2013
Wizyta u ortodonty
Zaliczyłam sprawdzian z niemieckiego i bezstresowo spędziłam historię i społeczeństwo, polski i zajęcia artystyczne. Chyba zaczynam przyjaźnić się z jedną z moich nowych koleżanek z klasy. Mamy podobne spojrzenie na świat, sytuację życiową, poczucie humoru - rozumiemy się bez słów i gdy jesteśmy razem cały czas się śmiejemy. Gdy przyszła do naszej klasy, myślałam, że mnie nie polubi, będę dla niej za nudna, ale jak widać pomyliłam się i do dziś jestem w szoku, że tak nam się super układa. Gdy usiadłyśmy razem w ławce, K. i M. (które traktują mnie z wyższością i doceniają dopiero, gdy ktoś inny się ze mną dobrze bawi) skomentowały to słowami: Patrz jakie teraz przyjaciółki się zrobiły! Pff, zazdrośnice. Po szkole dziewczyny udały się na zbiórkę żywności (są wolontariuszkami, ale nie zapisały mnie do swojej grupy, bo stwierdziły, że i tak nie przyjdę), a ja poszłam do ortodonty. M. zaproponowała mi, żebym poszła im potowarzyszyć i jestem pewna, że gdyby nie moje plany, teraz rozdawałabym z nimi ulotki. Ortodontka dokleiła mi dwa z trzech odklejonych zamków (przy ostatnim miała problemy techniczne) i zmieniła mi ligatury z błękitnych na jasnoróżowe. Wyglądają na przezroczyste. Wizyta nieco się przeciągnęła, więc nie zdążyłam na autobus o 14:20 i wróciłam do domu z siostrą, która akurat była w mieście. Teraz martwię się jutrzejszym wieczorem. Liczę na jakąś propozycję od A., bo inaczej będę musiała napisać do dziewczyn i "wprosić" się na imprezę do nich. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz