niedziela, 23 lutego 2014

cry if u wanna

Super! Lepiej być pesymistycznie nastawionym i być mile zaskoczonym, niż nastawiając się pozytywnie odczuć rozczarowanie. O Boże, ile ja wczoraj łez wylałam, jak bardzo moje gardło, serce i żołądek były ściśnięte... Około godziny 18, w trakcie treningu na (znów zepsutym) stepperze otrzymałam SMSa od koleżanki z zapytaniem czy nie chciałabym wyskoczyć na imprezę za 3 godziny. Automatycznie dostałam "iskierek w oczach", ubrałam się, umyłam, umalowałam. W myślach cieszyłam się, że nareszcie zaczynam "dorosłe" życie, cotygodniowe imprezy. Byłam pewna, że dobrze postąpiłam z A., bo dzięki temu zyskałam bliższą znajomość z K. Wewnętrznie przeczuwałam, że to będzie niezapomniana noc. Wyglądałam pięknie jak nigdy, a tu otrzymuję wiadomość (tuż przed wyjazdem), że jednak nic z tego nie wyjdzie. Moja smutna mina była nie do zamaskowania, wróciłam do łazienki i patrząc w lustro hamowałam napływające do oczu morze łez. Nigdy nie czułam się tak beznadziejnie. Włączyłam jakieś dołujące piosenki i patrzyłam bezmyślnie w monitor. Mama poinformowała o tym fakcie moją siostrę, która oczywiście w wyrazie litości chciała mnie zabrać do miasta na jakieś jedzenie itp. Nie zgodziłam się, bo nie potrzebuję łaski. W odpowiedzi napisała mi wiadomość, po której łzy leciały jedna za drugą, strumieniami. Nie wiem czemu się rozkleiłam. Może zbyt długo, zbyt wiele emocji się we mnie gromadziło. Bycie odrzuconą, zapomnianą, wystawioną. Myśl, że A. w tym czasie obmacuje G. na jej urodzinach. Sama nie do końca znam bezpośrednią przyczynę. Dziś wstałam, wyprostowałam się i brnę dalej niezłomnie do przodu. Kiedyś to wszystko musi się odmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz