czwartek, 21 kwietnia 2011

love & magic

W środę był szkolny lany poniedziałek. Byłam cała mokra, centralnie, od głowy po pięty - buty pływały, nawet stanik był mokry.
Chciałam, więc pozdrowić jednego ze sprawców- J., którego się nie obawiałam, no bo przecież mnie nie zna...Chyba lał na oślep i miał gdzieś, że oblewa totalną brzydulę (czyt. mnie). Ale wylał na mnie 2,5 l wody (wiem, bo woda znajdowała się w butelce po "pepsi"). Doobra, podobało mi się. Piekielnie mi się podobało, no. Hehe, oby więcej takich dni. Jest cudownie!
Jutro jadę kupić buciki  z siostrą i bratem. Potem pomogę mamie przy pieczeniu ciast, posprzątam i pójdę do kościoła, w którym mnie dziś nie było, bo rodzice stwierdzili, że będzie za długo (dziś odbywa się Komunia Rocznicowa 3-klasistów), więc mogę zemdleć itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz