Chciałam, więc pozdrowić jednego ze sprawców- J., którego się nie obawiałam, no bo przecież mnie nie zna...Chyba lał na oślep i miał gdzieś, że oblewa totalną brzydulę (czyt. mnie). Ale wylał na mnie 2,5 l wody (wiem, bo woda znajdowała się w butelce po "pepsi"). Doobra, podobało mi się. Piekielnie mi się podobało, no. Hehe, oby więcej takich dni. Jest cudownie!
Jutro jadę kupić buciki z siostrą i bratem. Potem pomogę mamie przy pieczeniu ciast, posprzątam i pójdę do kościoła, w którym mnie dziś nie było, bo rodzice stwierdzili, że będzie za długo (dziś odbywa się Komunia Rocznicowa 3-klasistów), więc mogę zemdleć itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz