niedziela, 21 sierpnia 2011

shy girl

Znowu wróciłam jako wstydliwa dziewczynka... Był przecież O., M. i K., mogłam pokazać swoją ciekawą naturę, to oczywiście nie! Na szczęście nie było M. Gdybym przy nim była taka zamknięta, to chyba strzeliłabym sobie w twarz. A mowa o dożynkach. Było w miarę. Lepsze to niż siedzenie bezczynnie w domu.
Brzuch mnie boli. Może z przejedzenia?
O., nie spodziewałam się tego po tobie! Nie ogarniam ludzi zmieniających partnerów co tydzień. Żałosne, dziecinne, głupie, denne. Myślałam, że ty nie zaliczasz się do takich ludzi.

czwartek, 18 sierpnia 2011

fall into my arms

Dwukrotne omdlenie u dentysty - dzięki, wysiadam.
W przyszły czwartek znowu się z nim widzę. Lekarstwo i opatrunek na ząbek - są. Na spuchniętą łapkę też coś dostałam, ale to już w aptece.
Ten dentysta jest cudowny. Miły, przystojny jak nie wiem co i w ogóle. I'm in love.
Głowa mi pęka, cześć!

środa, 17 sierpnia 2011

free time

Piszę tu korzystając z przerwy w pracy. Hm, nie pojechałam nad zalew, bo nie byłoby tam moich dobrych znajomych. Więc wyszłoby kiepsko, ale za to ognisko będzie w 100% udane.
"Wiesz, ja mam rygor". Haha, dziewczyno. Nigdzie nie pracujesz, całujesz się gdzie popadnie z chłopakiem, robisz, co tylko ci się spodoba. Jedno słowo - skończ!
Pszczoła ugryzła mnie po raz drugi w tym miesiącu.
Właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam NIC do szkoły, kompletnie.
Dzisiaj spokojnie w domku obejrzę mecz Barcy z Realem, a jutro pojadę z siostrą do dentysty. Strasznie się boję, ale nie ma lekko. Będzie dobrze. Trzymajcie kciuki.
Żyję sobotą. Muszę tylko zdobyć adres M. i dowiedzieć się kiedy zaczyna się ognisko. Haha, bo oczywiście o to nie zapytałam. Nie ma innej opcji - wszystko się uda!

wtorek, 16 sierpnia 2011

people, who I love

K. i M. - jesteście nieziemskie. Po Waszych SMS'ach do mnie uśmiech automatycznie zagościł na mej twarzy. Kocham Was. I za przeproszeniem - pieprzyć R.
Jutro zalew, a w sobotę ognisko. Żyć, nie umierać. Koniec wakacji będzie nasz. A! I jeżeli nad wodą albo na ognisku będą mi proponować wódkę to MUSZĘ się jej napić. Każdy mój znajomy już ją pił tylko nie ja. No nic. Żyję chwilą.
Wieczorkiem przypomnę mamie, że o 14 muszę być wolna, a w sumie to wolałabym wyjść nawet wcześniej.
Potrzebuję szczerej rozmowy z moją ex- przyjaciółką. Wygarnę jej, że woli M. Zawiodłam się na niej. Łże jak pies. Jej na mnie zależy? Hahaha. Dobre sobie. Gdy jej chłopak ją wkurza to do mnie pisze. Zwraca na mnie uwagę tylko po to, żeby nie siedzieć na przerwach sama. Mam ją gdzieś.
Dziś wieczorem nareszcie wraca moja siostra. Tęskniłam za nią. Dom był taki pusty... Szczególnie, że mój brat też wyjechał toteż razem z rodzicami czułam się jakoś tak... no brakowało mi ich.
A w niedziele dożynki. Może moi znajomi na nie pójdą i będę mogła spędzić z nimi trochę czasu. :)


niedziela, 14 sierpnia 2011

a party without me

Ominęło mnie ognisko u F.
Ale w środę lub czwartek pojadę nad wodę, a w sobotę może wybiorę się do S. Mam nadzieję. Potrzebuję dobrej imprezy.
Zrozumiałam, że mogę pozostać sobą i mimo to mieć chłopaka. W końcu R. i K. żyją na zupełnie innych biegunach, mają kompletnie inne charaktery, innych znajomych, a zarówno jedna jak i druga mają powodzenie.


czwartek, 11 sierpnia 2011

good meal

Jem właśnie pulpety w sosie pieczarkowym z makaronem i oglądam kolejny film.
Ech, gdy mój brat wyjedzie do Chorwacji i będę miała laptopa tylko dla siebie na pewno nadrobię kinowe zaległości. Oczywiście po pracy.
"Księżyc w nowiu" bardzo mi się spodobał. Polecam!
Teraz uciekam. Miłego dnia! :*

środa, 10 sierpnia 2011

longing

Leżę i oglądam na kinomaniaku "Księżyc w nowiu". Muszę korzystać z faktu, że mój dostawca zwiększył trzykrotnie szybkość internetu w tej samej cenie i nareszcie jestem w stanie obejrzeć cokolwiek online.
Przeglądałam zdjęcia z kolonii. Niesamowicie tęsknię za tymi ludźmi. I jak pomyślę, że będę teraz chodziła ostatni rok z moimi wspaniałymi znajomymi do klasy, a potem się rozejdziemy to zbiera mi się na płacz. Czuję, że przyszły koniec roku szkolnego będzie bardzo smutny.
Potem już tylko ostatnie kolonie z O. Ona jest cudowna. Nie wiedziałam, że można tak kogoś polubić. Ogółem cały pokój 5D był super.
Dobra, pędzę na film. Buziaczki!

czwartek, 4 sierpnia 2011

welcome to our own way

Łuhu, no trochę się działo. Ogółem oceniam kolonie na 2. miejscu spośród trzech na jakich byłam. Jeszcze nic o nich nie napisałam w pamiętniku.
Było ok. Nic się nie wydarzyło - przynajmniej u mnie. Żadnych orgii, szalonych zabaw, alkoholu. Grzecznie, ale zaprzyjaźniłam się ze znajomymi poznanymi w zeszłym roku.
Wybieram się z dziewczynami do kina jakoś w przyszłym w tygodniu i nad zalew w sobotę. Nie są to do końca pewne plany, bo nie wiem jak będzie z pracą i resztą moich znajomych.
M. wybrał inną. Ogólnie wyszłam na brzydką, ale mizianie po twarzy i dotykanie moich włosów było bardzo na plus. O. mówiący do mnie po imieniu też. Topienie na basenie też jakoś uszło.
Gdyby nie ciągłe deszcze pewnie byłoby jeszcze lepiej, ale nie narzekam.
Już od dwóch dni pracuję z rodzicami, więc dochodzę do wprawy.
Nauczyłam się cieszyć chwilą, nie myśleć nad przyszłością i podoba mi się to.
Witam Was ciepło, ale z nikłym zapałem do pisania. :*