Łuhu, no trochę się działo. Ogółem oceniam kolonie na 2. miejscu spośród trzech na jakich byłam. Jeszcze nic o nich nie napisałam w pamiętniku.
Było ok. Nic się nie wydarzyło - przynajmniej u mnie. Żadnych orgii, szalonych zabaw, alkoholu. Grzecznie, ale zaprzyjaźniłam się ze znajomymi poznanymi w zeszłym roku.
Wybieram się z dziewczynami do kina jakoś w przyszłym w tygodniu i nad zalew w sobotę. Nie są to do końca pewne plany, bo nie wiem jak będzie z pracą i resztą moich znajomych.
M. wybrał inną. Ogólnie wyszłam na brzydką, ale mizianie po twarzy i dotykanie moich włosów było bardzo na plus. O. mówiący do mnie po imieniu też. Topienie na basenie też jakoś uszło.
Gdyby nie ciągłe deszcze pewnie byłoby jeszcze lepiej, ale nie narzekam.
Już od dwóch dni pracuję z rodzicami, więc dochodzę do wprawy.
Nauczyłam się cieszyć chwilą, nie myśleć nad przyszłością i podoba mi się to.
Witam Was ciepło, ale z nikłym zapałem do pisania. :*