poniedziałek, 31 grudnia 2012

the last day od 2012

Piękny był ten rok... Tyle pierwszych razów. Pierwsza wódka, pocałunek, impreza, nowa szkoła.
To był szalony czas i najbardziej intensywny rok, ale mam nadzieję, że 2013 go przebije z olbrzymią łatwością. W końcu rozpocznę go z dobrymi ludźmi, na imprezie, która (mam nadzieję) będzie niezapomniana.
Zmieniłam się przez ten rok. Na pewno wydoroślałam, bardziej się otworzyłam na świat czy ludzi. Już umiem rzucić się na głęboką wodę i chociaż bywa ciężko, to nie tonę - ocieram się o dno, ale potem wracam na powierzchnię.
Dziękuję wszystkim ludziom, którzy pomagali mi wstawać, gdy upadałam. Zarówno tym z bloga, jak i z mojego otoczenia. Wiem, że nikt z moich znajomych tego nie czyta, ale mimo, że niektórzy z Was nie są już mi tak bliscy jak rok, czy nawet pół roku temu, to zdaję sobie sprawę, że to z Wami przeżyłam większość tych pięknych chwil mojego życia. Niczego nie żałuję, bo wszystkie te wydarzenia mnie ukształtowały. Dziś zakończę z Wami 2012 rok i mam cichą nadzieję, że spotkamy się za rok w tym samym gronie. Mówiąc o ludziach z bloga mam na myśli Alexis i Martę. Gdy miałam dół zawsze mi pomagałyście. Zwłaszcza Marta.
Wymyśliłam, że przenoszę się na bio - chem i spróbuję dostać się na medycynę. Tak, wiem, że to naprawdę trudne, ale spróbować mogę. Najwyżej pójdę na rachunkowość.
Udanego Nowego Roku, Kochani! ♥

niedziela, 30 grudnia 2012

not sure

Wstyd mi, że napawam się nieszczęściem innych. Jestem taka pusta... Może byli sobie pisani... Co z tego, że to jeszcze "dzieci". Jeżeli On znów wybierze inną nie dam sobie rady i będę zmuszona szukać kogoś innego.
Moja "miłość" się wypala. To nie to samo, co w listopadzie, gdy płakałam za Nim po nocach, a tęsknota zabierała mi najmniejszą radość życia. Gdy słyszę głos przychodzącej wiadomości ściska mnie w gardle. Wyobrażam sobie wszystko to, co mógłby mi napisać... że mnie kocha, nie może już wytrzymać, że jestem najważniejsza, że liczy na to, że będziemy razem... A potem odczytuję wiadomość od kuzyna czy koleżanki i czar pryska. Szkoda, że nie wie jak bardzo uszczęśliwia mnie pisząc, że mnie lubi. Nie wie, że potem skaczę z radości, dosłownie, i jestem pewna, że to kroczek do miłości...
Jestem zniszczona psychicznie. Boję się jutra, a jednocześnie go pragnę.
Lepiej już pójdę.

break up

Nie są już razem. A jutro się z Nim widzę!
Boże, kocham Cię za to jak układasz mi życie.
Teraz tylko muszę zrobić wszystko bym to ja była jego wybranką nr 2.

sobota, 29 grudnia 2012

sweet life

Oglądam film Nad życie, popijam sok i jaram się strasznie wczorajszą nocą.
Rozmawiałam z Nim. To było nieziemskie. Wysyłał mi pełno emotikonów z buziakami i pewnie pisalibyśmy dłużej gdyby nie późna pora. Haha, co ciekawe, w tym samym czasie pisał pewnie te same teksty do swojej dziewczyny.
Nie wierzę! Za dwa dni się z Nim widzę! Końcówki miesiąca są magiczne. Tylko czy ja tego naprawdę pragnę? Czy pragnę Jego? Nie wiem. I ta niewiedza mnie zgubi.

piątek, 28 grudnia 2012

back to workou

Muszę być zgrabna, więc zaczynam pracować nad moimi łydkami. Koniec roku zawsze nakłania mnie do zmian. Zwłaszcza, że w styczniu będę miała już 17 lat.
Aktualnie oglądam bajkę, szukam ćwiczeń i przeglądam zdjęcia zgrabnych dziewczyn. A potem idę się ogarnąć. Wkurzają mnie moje brwi, a do tego boli mnie głowa.
PS: Uczyłam się rosyjskiego i mogę się pochwalić, że umiem już czytać i znam cały alfabet, więc teraz już tylko gramatyka i słówka.

piątek, 21 grudnia 2012

what am I doing

Jestem chyba coraz bliżej bycia z Nim, bo zaczynam się wahać czy tego chcę... To mnie niszczy wewnętrznie. Co jeżeli to zepsuję? Dlaczego to takie trudne?
Gdy chciałam Go kochać, nie było to możliwe. Teraz choć powinnam cieszyć się jego zainteresowaniem, jest mi ciężko na sercu.
Zawsze tak mam, gdy ktoś się mną interesuje. Muszę się tego wyzbyć. Czy ktoś może mi pomóc? Błagam!

question mark

Dzisiaj się z Nim widziałam. Dał mi buziaka w policzek i trzymał dłoń na moim kolanie. Czułam się nieswojo. Nie był trzeźwy, ale pijany też nie. Jego żarty związane z Sylwestrem  nie bawią mnie do tego stopnia, że pozwolę sobie ich nie przytaczać.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Dam radę. Chyba...

czwartek, 20 grudnia 2012

worse than bad

Nie chcę tu o tym pisać, ale nie jest dobrze. Czemu niektórzy mogą mieć wszystko, a inni nigdy nie osiągną nawet ułamka tego, czego potrzebują, choć bardziej na to zasługują, co? Może ktoś wytłumaczy mi to tak dosadnie, żebym nie miała wątpliwości. Szkoda, że to nie ja mogę się chwalić jak dziecko przed lekcjami, że dostanę zegarek za 550 złotych i nie wydaję na paznokcie 100 złotych miesięcznie. Chociaż... może to i lepiej. Przynajmniej jestem dzięki temu wrażliwa i ludzka... jeszcze.
Nie radzę sobie, ale kogo to obchodzi. On i tak będzie i wciąż jest z dziewczyną, która potrafi zakręcić się koło wszystkich chłopców w swoim gimnazjum.
I will better go.

niedziela, 16 grudnia 2012

the best

Mają kłopoty w związku! Jestem bliżej niż kiedykolwiek...
Spędzamy razem Sylwestra, a oni - choć wiem, że to mega infantylne, by po tym oceniać kondycję ich relacji, nie mają już na Facebooku informacji o statusie ich związku. Poza tym D. dodała jakiś smutny post.
Ach, kocham to!

sobota, 8 grudnia 2012

O.o

No ok. Wstałam o 12:30 z bolącą głową. Pierwszy kac?
Jezu, wyszłam z imprezy na 0,5 godziny i jak wróciłam to bez wódki się już nie obeszło. Lesbijskie i tradycyjne pocałunki, wszechobecne macanki... Potem napiłam się z M. i nieźle mi zaszumiało w głowie. Śmiałam się, robiłam szpagat i całowałam się z cztery razy z tym nowym chłopcem z klasy, który mi się  podobał (ale nie dałam mu się macać). Ogólnie nie miałam pojęcia, że tak się bawią ludzie z mojej klasy, miasta... Ok, wybawiłam się, ale sama nie wiem czy nie przegięłam. No, na pewno byłam lepsza od moich co niektórych koleżanek, które gotowe były "dać dupy" nowo poznanemu kolesiowi czy bez skrępowania wsadzały język w usta obcym laskom.
Świat schodzi na psy. Za tydzień mam spowiedź rekolekcyjną. To dobrze, bo trochę wyhamuję z imprezami. Moja siostra powtórzyła mojej mamie szczegóły imprezy, które jej wyjawiłam w sekrecie. Idiotka.
No, ale teraz już o tym nie myślę. Stało się i już. Wspomnienia wędrują do mojego bagażu doświadczeń i tyle. Ciekawe jak będzie w poniedziałek...

środa, 5 grudnia 2012

you da one

Jesteś jedynym. Uwierz mi.
Spędzamy razem Sylwestra! Nie mogę w to uwierzyć. To takie motywujące. Fakt, że zobaczę Twoją twarz za tydzień, miesiąc, rok...
Unormowało się u "nas" troszkę. Znowu normalnie z Nim rozmawiam. Nawet zadzwonił do mnie na matematyce i cała klasa słyszała mój "świąteczny" dzwonek. To było taaakie urocze.
Jestem coraz bliżej. Nie odpuszczę, nie poddam się. Jesteś zbyt ważny. Chyba najważniejszy... Przynajmniej na tę chwilę. Myśl o tym jakby mogło być nam dobrze razem napędza mnie do życia.
Kocham środy i Ciebie!


sobota, 1 grudnia 2012

the truth

To łamie moje serce, bo wiem, że jesteś dla mnie jedynym.
Nie bądź smutny. Najwyraźniej nigdy nie było tej historii...
I nigdy jej nie będzie.
I nigdy się nie dowiesz,
Nigdy nie pokażę,
Co czuję, czego potrzebuję... od Ciebie.
Nigdy się nie dowiesz!
Nigdy nie pokażę!
Co czuję, czego potrzebuję... od Ciebie.
Z każdym uśmiechem przychodzi moja ironiczna rzeczywistość.
NIE DOWIESZ SIĘ, CO MNIE ZABIJA!
Nie widzisz mnie.

Kochaj mnie, kochaj mnie, kochaj mnie, kochaj mnie.

piątek, 30 listopada 2012

when I'm alone I do it better

K. nie było cały tydzień w szkole. Super się bawiłam na lekcjach i przerwach. Poczułam się wolna. Rozmawiałam z różnymi osobami, siedziałam w jednej ławce z koleżankami, których bym o to nie podejrzewała. Obłęd!
Dzisiejszy wf był najlepszy, a teksty M. są cudowne. Zawsze doskonale wszystko podsumowują.
Za tydzień impreza klasowa. Ciekawe, co się będzie działo. Gdy w szatni słyszę, jak dziewczyny bez skrępowania pytają się czy któraś z nich jest dziewicą lub rozprawiają non stop o seksie, lesbijstwie tudzież fajkach dziwnie się czuję. Ale też dzięki temu nieco się otworzyłam. Teraz, tak jak w gimnazjum, rzucam zabawnymi tekstami i nie jestem już taka cicha. To wzmacnia moją samoocenę.
Jednym słowem - bez K. odnalazłam się w klasie, bo nie miałam wyboru. Albo zaczęłabym z kimś rozmawiać, albo musiałabym snuć się sama. Wybrałam 1. opcję.
Nowy chłopak w klasie jest dość cichy, przez co każdy się z niego śmieje. Nie podoba mi się to, przecież on też ma uczucia. Szkoda, że niektórzy jeszcze nie dorośli do tego, by to "ogarnąć".
Oceny mam dobre, ale nie zadowalają mnie w stu procentach.
Czekam do 7. grudnia i do imprezy, na której nie byłam od miesiąca.


sobota, 24 listopada 2012

sad

Jestem zasmucona, bo nie jeżdżę na imprezy. Jak się okaże, że K. gdzieś dzisiaj będzie to się wkurzę i zdołuję jeszcze bardziej. Więc teraz, póki jeszcze nie wiem, spokojnie sobie pooddycham.
Dokąd pędzi moje życie? Czemu wczoraj doceniałam to, co mam, a dziś psioczę? Odpowie ktoś na te pytania?
Czekam na zmiany, ale może od przysłowiowego "jutra" wreszcie przestanę być w tym czekaniu bierna. Ciężko będzie, ale muszę pokazać, że radzę sobie zarówno na polu zawodowym, jak i na bardziej pokręconym - prywatnym.
PS: Ciekawe kogo wylosuję i co mu kupię na klasowe Mikołajki.

piątek, 23 listopada 2012

hope dies last

Może to cholernie infantylne, ale Jego dziewczyna założyła profil, na którym można zadawać jej pytania, a ja zamierzam na tym skorzystać. Postanowiłam wypytać ją w taki sposób, by On zobaczył, że ona Go zdradza. Plan wcieliłam w życie i czekam na jej odpowiedzi. 
Będzie dobrze. Jestem cała rozpromieniona. Jest piątek. Wczoraj zauważyłam, że jeżeli spędzę z Nim Sylwestra, to to będzie coś w rodzaju naszej "rocznicy". W końcu 31 sierpnia byliśmy tak blisko, a Sylwester wypada 31 grudnia. 4 miesiące po najlepszym dniu mojego dotychczasowego życia. 
Nie wierzę, że w klasie tak bardzo się ostatnio zgraliśmy. Nowy chłopak żartuje itp., dzięki czemu czuję się jak w gimnazjum. Choć i tak sądzę, że moje najlepsze lata minęły bezpowrotnie właśnie wraz z końcem mojej poprzedniej szkoły. Siedzenie w bandażu na korytarzu, śmigus - dyngus, gra w pokera, reanimacja, tańce, dyskoteki szkolne, lekcje polskiego, muzyki, wychowania fizycznego... Było najlepiej.
Najważniejsze, że dane było mi to przeżyć, a  wspomnienia tych lat wywołują uśmiech na mojej twarzy na dłuuuugi czas. W końcu wspomnień i marzeń nikt nam nie zabierze - to jedyne, co mamy naprawdę na własność.


czwartek, 22 listopada 2012

memories, sadness, hopeless, helpless

Mam fazę na malowanie oczu eyelinerem i ust czerwoną pomadką zaraz po powrocie ze szkoły.
Od wtorku do dziś chodziłam na 10:55 do szkoły, ponieważ były próbne matury. Jutro niestety idę już na 8:55. Może to i lepiej? Za każdym razem "rano" nie mogłam wyleżeć w łóżku i czułam się jak chora. Ech, tak szybko teraz zapada zmrok.
Przed chwilą zabiłam muchę, która się ledwo ruszała i, co dziwne, czułam się przy tym jakoś dziwnie. Nie potrafiłam jej uśmiercić, od tak sobie, nie mogłam się przełamać.
Moja polonistka niszczy moją miłość do tej lekcji. Od zawsze kochałam jęz. polski, lektury, rozmowy, notatki do zeszytu... Teraz nienawidzę siedzieć przez 2 godziny w ławce i  patrzeć na tę starą babę, która wrzeszczy, zawrotnie szybko coś nam "dyktuje" i nie skłania nas do rozmowy czy refleksji. Nie inspiruje mnie, a to dla mnie największa trauma. Oby moja dawna nauczycielka wróciła jak najszybciej z urlopu macierzyńskiego.
Widziałam się z Nim. Jego dziewczyna już nie chodzi do gimnazjum w tym samym mieście, do którego my chodzimy do LO. Przeniosła się, co bardzo mnie cieszy.
Gdy w nocy wspominam to, co się między Nim a mną wydarzyło, mam dreszcze. Przecież to sceny niczym z amerykańskiego filmu o tematyce miłosnej. Tak niewiele brakuje mi do pełni szczęścia, a zarazem tak dużo.
Mamy nowego chłopca w klasie. Jest fajny, ale już go zauroczyła inna dziewczyna. Akurat chciałam go bliżej poznać, a tu znów mnie ktoś uprzedził. Wielkie dzięki. Wysiadam.
Sylwester? Moi znajomi nie mają planów i chcą go spędzić u mnie. Jakoś, gdy jechali na imprezę to tak intensywnie o mnie nie myśleli.
PS: Na wf'ie czuję się gruba, chociaż moje BMI jest w normie. Chłopcy z drugiej klasy zwracają uwagę na moje koleżanki, nie na mnie. Trochę im zazdroszczę i chyba mi z tego powodu przykro.

wtorek, 20 listopada 2012

pain again

Znowu mam dołek. Jakoś tak, gdy za dużo myślę to wszystko się psuje. Chcę być spontaniczna. Czemu się zadręczam?
Mam przecież 16 lat. Powinnam się uśmiechać, czekać na ideał, a nie uganiać się za tym bezmózgim gniotem.
Więc prostuję plecy, wypycham żebra, głowę trzymam wysoko. Standardy też. Jeszcze będzie mój czas.
A teraz... nauka biologii, angielskiego i jutro marsz na podbój świata z innym nastawieniem.
PS: Jezu, zapomniałam, że jutro Go spotkam. Super! Obym dała radę. Cześć!

środa, 14 listopada 2012

you break my heart

Nie powinnam Cię widywać. To paradoks, bo zarazem tego nie lubię i to kocham. Kocham, ponieważ nareszcie jesteśmy "razem", a nie lubię, bo potem mam ochotę wyć, że nie jesteś mój.


wtorek, 13 listopada 2012

getting up

Tak jakoś dzisiaj było drętwo w szkole. Nie mogłam się odnaleźć.
K. mówi, że jej mama powiedziała, żeby lepiej jechała na imprezę z kolegami (sami 19 latkowie praktycznie) niż szła na imprezę klasową (w domu) z ludźmi z klasy. A ja cały czas siedzę w domu, bo nawet mnie nie raczy czcigodna K. poinformować, że gdzieś jedzie, a potem się chwali jak się super bawiła. Ona nie ma za grosz wyczucia.  W dodatku nie jechała autobusem o 14:25, bo czekała aż jej chłopak skończy lekcje, ale nie potrafiła  mi powiedzieć tego wprost. Słabiutka jest! Musiała wymyślać pretekst, by ominąć prawdę szerokim łukiem.
Jutro może Go zobaczę! Wyobrażacie to sobie? Czekam na to cały tydzień. Wczoraj K. mi napisał, że może kiedyś do mnie wpadnie z Nim na herbatę. Chciałabym. Tyle bym chciała rzeczy, że aż głowa mała...
Idę powtórzyć biologię na jutrzejszą kartkówkę - substytucje, translokacje i tranzycje bądźcie dla mnie dobre!
PS: Śniła mi się moja wf'istka i wpadła mi piątka z historii. Za to na informatyce przez komputer, przy którym siedziałam raczej 6 nie zdobędę.

poniedziałek, 12 listopada 2012

school makes me feel better

Paradoksalnie szkoła wyciąga mnie z tej ponurej aury. Najgorzej jest nocą, gdy głośniej słyszę własne myśli.
Dziś idąc na przystanek czułam, że nie jestem sobą. Byłam bezwładna, gotowa wpaść pod samochód, ale już mi przeszło.
Nowy chłopak w klasie jest dość dziwny, ale nie ma ojca, więc uważam, że "ciśnięcie" go jest przesadą... Zwłaszcza, że jesteśmy klasą psychologiczno - ekologiczną.
Dostałam dziś 5, 4 i 6. Wcześniej wołano mnie po nazwisku, a teraz zdrabniają moje imię. To słodkie, bo wiem, że sama na to sobie zapracowałam ciężką harówką przez ponad 10 lat.
Głowa mnie boli i mi duszno, bo czuję jakieś przytłaczające nuty perfum. Są obrzydliwe!
Jutro 5 godzin i domek, o tak, nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że w nocy nie będzie tak strasznie jak dziś - bezsenność jak kiedyś, czyli 2 godziny wiercenia się na łóżku.
Super! Idę nawąchać się tlenu.
PS: Z matmy pewnie miałabym 6, ale pisałam kartkówkę K. Ech, teraz na szczęście już się nie daję tak oszukiwać. W końcu nie wzięła mnie na imprezę. Toteż mam na nią kolokwialnie mówiąc "wyjebane". I świetnie mi to wychodzi. Dziś więcej gadałam z D. Jest urocza, ona i M&M są naprawdę fajne, jeśli chodzi o moją klasę. Wszystko się ustabilizowało.

niedziela, 11 listopada 2012

autumn depression

Jestem załamana. Źle śpię, płaczę w nocy, pocę się. Czuję, że wszystko jest do dupy, nic mnie nie cieszy. Jestem nijaka, apatyczna, bezradna, a mój los ciąży mi jak jakieś cholerne fatum.
Zakochałam się - po raz pierwszy tak naprawdę. Gdy widzę choćby Jego zdjęcia cała się trzęsę. Myślę o Nim i wyobrażam nas sobie. Czuję, że zaraz z desperacji do Niego napiszę lub uknuję coś, by się z nią rozstał. Gdy tylko jest w pobliżu robię się radosna i zrelaksowana. Mogłabym z Nim milczeć. Czuć się swobodnie nawet leżąc na łożu fakira.
Jak mam Cię zdobyć? Marzę, by chociaż Cię zobaczyć przez 5 minut. Tak sam na sam. Wiem, że ona nie jest Ciebie warta, ale czy po rozstaniu z nią wybierzesz właśnie mnie? Mniejsza.
Potrzebuję Cię, w każdej sekundzie mej egzystencji. Wkręciłam się i chociaż chcę o Tobie nie myśleć, nie mogę. Nie potrafię sobie wmówić, że wcale Cię nie kocham, że jesteś zły... Bo dla mnie jesteś kimś idealnym, na kogo czekałam tyle czasu. Kimś od zawsze na zawsze. Czuję ulgę pisząc to. Jestem przestraszona...
A z rzeczy przyziemnych to boję się jedynki z fizyki, tego, że nie umiem na chemię. I nie cierpię tego, że muszę przeczytać dwa tematy z podręcznika do historii.
Jesień mnie dobija. Naprawdę chcę Go przytulić. Życie jest ciężkie. To, że tylko na blogu i w pamiętniku mogę być szczera może jeszcze bardziej mnie dołuje.
Idę na dół obejrzeć coś w tv i poczytać historię.
Dni już nie mają dla mnie sensu. Na nic nie czekam. Nie nakręcam się tym, że zaraz wtorek, potem środa itp., bo co mi po tym?!
No odpowiedz mi w czym ona jest lepsza?!
Jestem silna. Nie takie rzeczy zniosłam. Do napisania!

sobota, 6 października 2012

lost myself

Kocham Cię! Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham.
Boże, pamiętam jak mówiłeś, że miałam zakolanówki, że mnie widziałeś, chciałeś dotknąć, że mnie pocałowałeś w policzek i objąłeś, że mnie tuliłeś, że mówiłeś, że jestem apetyczna, że jestem twoją "lejdi"...
Dlaczego 2 lata temu o Ciebie nie walczyłam? Mogłam Cię jej odbić. To mnie dobija.
Chcę się z Tobą spotkać. Jak najszybciej! Błagam! Tak jak kiedyś. Bo teraz wszystko jest inaczej. Już nie wrócimy do tamtego stanu. Bo panta rhei. Tęsknię.
Wciąż mam nadzieję i nie mogę się otrząsnąć, bo to JEST miłość. Może to fatum? Czy będziemy kiedyś razem? Rzuć tę sukę, wybierz mnie! Może spędzimy razem sylwestra? Byłoby cudownie!
Chce mi się ryczeć, bo teraz jesteśmy razem tylko w moich snach i marzeniach. Szkoda, że nie chodzimy razem do szkoły.
I can't live without your love... AGAIN!

sobota, 1 września 2012

where is my morality

Gdzie rozum? Gdzie te dobre decyzje, których życzyła mi polonistka?
Całowałam się z nim, ale to nie najgorsze. Dotykał moich najintymniejszych miejsc. On jest przecież niby w związku. To chore! Następnym razem obiecuję, że strzelę mu w twarz!
Muszę wrócić do mojego dawnego charakteru. Zregenerować kręgosłup moralny.
Nie oceniajcie mnie, błagam, bo wiem, że jestem najgorsza na świecie.
Musi być dobrze. Wymazuję to z pamięci i teraz będzie już tylko lepiej... Będę się szanować. Obiecuję!

środa, 29 sierpnia 2012

resist the temptation

Miałam dzisiaj cudowny sen - chyba jeszcze lepszy od tego o spadaniu z wodospadu wprost do oceanu. O niezwykłości tego snu zadecydowała obecność w nim A. Jestem w szoku. Dokładnie czułam dotyk podczas tej wizji i wszystko wydawało się być takie realne... Na końcu nagle postacie się zamieniły i w miejsce A. pojawił się mój kuzyn, więc wyszła totalna paranoja.
Mama kupuje lody, a ja ledwo się opieram. Pepsi w lodówce też już zaczyna się na mnie patrzeć i prosić o wypicie. Hola, hola! Nie ma lekko.
Jutro nareszcie się wyśpię (oby).
Na majówce, czy tam sierpniówce, haha, było sto razy lepiej niż ostatnio. Tańczyłam i piłam. Co prawda moi kuzyni woleli szaleć z K., a mnie raczej olewali, ale przynajmniej B. był miły i na parkiet brał nas obie, nie tylko K. Poza tym rozmawiał ze mną i troszczył o mnie. A. był z D. Całowali się i przytulali - widziałam to, ale kiedy pojechała do domu, on do mnie podszedł, przytulił mnie i pocałował w policzek. To było kochane! A ostatnio nawet ze mną tańczył.
Moi znajomi chcą jutro wyjść do aquaparku, ale szkoda mi kasy (jak zwykle) i jestem za gruba, więc skłamałam, że jadę z mamą na zakupy. Chyba moja ekipa się rozsypuje. Nie jechałam z nimi do kina, na ognisko i teraz nad tę wodę i altanę też. Na szczęście niedługo naprawię mój rower i w przyszłym roku będę już z nimi więcej się spotykać na jakiś spontanach.
Żałuję, że mnie nie było u M. w poniedziałek, bo On tam był. Bez niej. Może by mnie poprzytulał, pocałował, potańczył... Marzenia.
Moja klasa się dobrze zapowiada.
K. mi robi wyrzuty, że mnie nie było u M. Przykro mi, ale ile mogę wydawać kasy na paliwo na te wszystkie wyjazdy? U mnie przecież krucho z kasą... Jeszcze na majówkę zabrałam kumpli, po których musiałam jechać kupę km. Trudno, czasu nie cofnę.
Dzięki za uwagę.
PS: Czas nadrobić zaległości z Gossip Girl - 17. odcinek 1. sezonu przede mną.

niedziela, 26 sierpnia 2012

love you, daddie

Jesteś najlepszy na świecie, tato! Mama też. Taki bezinteresowny, hojny, dobroduszny - wymarzony!
A ja naprawdę wiem jak poruszyć moich rodziców, by dali mi to czego chce. Choć teraz trochę mi szkoda, że tak ich emocjonalnie szantażuję. Ale dzięki temu jadę na majówkę. Oby była K. :)
Kolejny dzień diety za mną. Chyba skurczył mi się żołądek, bo nie czuję głodu. Martwię się czy nie popadnę w anoreksje, ale raczej mi to nie grozi... Wczoraj biegałam (1 km), a dziś taniec!

sobota, 25 sierpnia 2012

weekend

Skończyłam wcześniej pracę z powodu złej pogody. Przez większą część dnia był u nas chłopak mojej siostry. Jest bardzo sympatyczny, a ja coraz pewniej się przy nim czuję.
Jutro idę na ostatnią w tym roku majówkę z moją siostrą i znajomymi. Super!
Dziś prawdopodobnie zrobię przegląd rzeczy w mojej szafie. Jak dobrze pójdzie to może wybiorę jakiś strój na jutro. I tak nie przyćmię K., mającej drogie i gustowne ubrania, no ale trudno. Mogę się chociaż starać.
Zaraz będzie obiad i trzeci dzień bez słodyczy. Jestem z siebie dumna. Oby tak dalej!
Dziś waga pokazała o 2 kg mniej niż trzy dni temu. :o

piątek, 24 sierpnia 2012

apple & mint

Piję sobie herbatę o smaku z tytułu posta. Na obiad będą naleśniki. Dziś wraca też moja siostra, a w niedzielę brat. 
Może poczytam jakąś książkę? Przydałoby się wypożyczyć jakąś ciekawą pozycję, ale najbliższa biblioteka jest 7 min. drogi autem stąd...
Wiem, że się powtarzam, ale już za niecałe 2 tygodnie szkoła! Będę licealistką na rozszerzonej biologii i polskim. Jestem podekscytowana. I to strasznie!
Nie chce mi się ćwiczyć, więc jadę na samej "diecie" - małe porcje bez słodyczy i fast foodów.
Zaraz idę się ubrać i wybywam do psów albo pomóc mamie. Dziś nie pracuję, bo deszcz pokrzyżował nam plany. Za to jutro wznawiam moją aktywność zawodową. 

czwartek, 23 sierpnia 2012

I miss you

Bardzo mi brakowało blogowania. Tylko tu mogę się w pełni otworzyć.
Jestem zakochana - teraz to wiem. Kiedy razem tańczymy jestem pewna siebie. Cieszę się, że z Tobą jestem, ale gdy widzę jak do niej idziesz trafia mnie szlag. Jak mam się wyleczyć? W ogóle mogę? Powinnam? Jak mam o Ciebie walczyć z innymi?
Znowu się odchudzam. Siedzę tu głodna, a na dole same pokusy: chipsy, ciastka, lody... Zjadłam dzisiaj dwie kanapki, zupę i trochę fasolki po bretońsku ze słoika. Do tego trochę wody, której się opiję zaraz po myciu zębów.
Byłam na majówce - było w miarę okej, ale wiem, że mogło być lepiej. I będzie - już 26 sierpnia.
Potem szkoła czyli nowi znajomi, laski w drogich ciuchach z mega akcentem na lekcjach angielskiego, przebojowe i pewne siebie uwodzące wszystkich wokół i ja... Ich totalne przeciwieństwo. Super! Ogarnęłam przystanki autobusowe, a dokładniej jeden (ten, na którym wysiadam) i jakoś to będzie. Ech...
Jesteśmy spłukani. Cała moja rodzinka. Czekamy na przyszły rok. Nie ma to jak życie rolników!
Brzuch mnie pobolewa od niejedzenia, ale zaraz 22, a wtedy człowiek w ogóle nie trawi.
Dzisiaj pracowałam z 6 godzin. Jutro zapowiada się podobnie.
Odrzuciłam propozycję kina, bo szkoda mi kasy i mam pracę. To nic, przeżyjemy. Mam pęcherz na kciuku.
Idę sobie. Pozdrawiam Was! :*




wtorek, 3 lipca 2012

after break

Zaniedbałam bloga, pewnie wrócę do niego dopiero za rok.
Wiele się dzieje. Zmieniłam cały swój charakter. Teraz jestem bardziej spontaniczna, żywiołowa, nie myślę o przeszłości, nie kryję emocji. Nie wiem czy to dobre czy złe. Dążyłam do tego dość długi czas, a teraz wątpię w pozytywne aspekty tej zmiany. No nic.
W piątek przegięłam. Całowałam się pierwszy raz w życiu z chłopakiem po francusku. Jak mogłam?! Czułam się potem jak dziwka. On mi mówił, że będziemy razem, że jestem jego skarbem, że mnie nie odda, a ja nie jestem najzwyczajniej w świecie na to gotowa. Strasznie żałuję tej sytuacji, ale na szczęście już mogę o tym zapomnieć.
K. powiedziała, że mnie nie ocenia, bo sama nie była lepsza. M. coś mi pocisnęła, że mogłam się nie lizać po krzakach czy coś w tym stylu. Od razu widać, że K&K się już całowały i dały mi spokój, a M. jest zazdrosna.
Zauważyłam, że A. to skąpiec. Trzeba mu było kupić lody, bo stać go było tylko na jedną porcję. Jak mnie nie stać na daną rzecz to jej nie kupuję i tyle. Dupek! A na prezent dla D. miał forsę. Mój wujek mnie uprzedzał, że on ma taki charakter.
Kozackie ognisko to była jakaś porażka. Wróciłam po 1., a K. z M. dopiero po 3. pojechały do domów. Ich rodzice chyba mają ich gdzieś. Przecież lał deszcz, była burza, a dookoła była otwarta przestrzeń i parę drzew.
7 lipca jest kolejne ognisko, ale je odpuszczam, tak samo jak dziewczyny. Po prostu ogniska już mi się przejadły, a poza tym będzie tam mój partner od pocałunku. Jak to ujęła K. - na trzeźwo bym nie tknęła. Mam nadzieję, że po mnie nie przyjdzie.
Byłam u Komunii po tym incydencie, ale to nie grzech się całować bez wzbudzania pożądania i bez złych intencji, więc jest ok. A. się pytał czy było przegięcie itd. myślałam, że mu chodzi o seks, więc odpowiedziałam, że nic takiego nie było.
Zmieniłam się diametralnie. A. jest z D. - kochają się, a ja już wytrzeźwiałam. Znajdę kogoś w LO - jetem naładowana pozytywną energią. Spotykam się z kolegami i koleżankami z klasy mimo końca roku i czuję wakacje!
Miałam 100% z j. polskiego na egzaminie gimnazjalnym - jako jedna z 10 osób w kraju. To wspaniałe uczucie.
Idę na dwór, może naprawią mi rower.
Zrobiłam się bardziej opanowana. Już wiem, że w beznadziejnych sytuacjach trzeba po prostu czekać na kolejny dzień. Dawka snu ZAWSZE pomaga i już da się żyć. Moje czterokrotnie powtarzające się myśli samobójcze mnie tego nauczyły.
Miłego dnia, moi mili!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

hello, june

Ogólnie to dawno nie pisałam. Trochę się działo - było ognisko, kryzys u A. i D., jakiś wypad moich znajomych beze mnie itd. Opisałam to w pamiętniku. 
Była też dyskoteka szkolna. W ten piątek bal, a w środę tata jedzie do szpitala na 2 dni. :(
Niedługo koniec roku. Może w lato zaliczę jakąś majówkę lub ognisko? Ewentualnie pojadę na kolonie lub nad zwykły zalew. 
Muszę naprawić mój rower, koniecznie. Zacznę też tu częściej pisać. 
Teraz zmykam. Buziaki. :*

niedziela, 20 maja 2012

spontaneous

Prawie zwymiotowałam, ponieważ za dużo wypiłam. Siedziałyśmy tam do 4. Tańczyłam z O. i zgubiłam buta podczas zabawy w pociąg.
J. jest sympatyczna. Naprawdę miło się z nią rozmawia. Jest życzliwa, taka "normalna".
Przez kilka pierwszych godzin było beznadziejnie. K&K wypiły trochę alkoholu, a ja zostałam w tyle. One już się dobrze bujały, a ja pozostałam sztywna. Dla K&K to był pewnie świetny wieczór - długie spacery z wybrankami swoich serc, może całusy, a ja? Czułam się jak ich piesek. Na kolejnym ognisku to sobie odbiję! Muszę być pewniejsza siebie, może nawet kolejne ognisko będzie już u mnie...
Żałuję, że odrzuciłam kiedyś K. On jest całkiem niezły. A., potrzebuję Cię.
W te wakacje muszę być pewna siebie i powiedzieć A. o swoich uczuciach (w końcu i tak się rozchodzimy do innych szkół), całować się z kimś, przytulać, korzystać z życia, kusić i nęcić. Mam nadzieję, że D. nie pojedzie na kolonie. Byłoby cudownie!

czwartek, 17 maja 2012

confused

Boję się, że nie umiem odróżnić podrywu od wyśmiewania. A. był dzisiaj dziwny. Chodzi oficjalnie z D., a mimo to klepie mnie po pupie, dotyka moich piersi, nazwa mnie swoją lady szprychą. Powiedział, że jestem kusząca i skomplementował mój dekolt, co było mega prostackie, ale połechtało też mile moje ego. Stwierdził, że w sukience na końcu roku będę jeszcze bardziej mu się podobać podczas tańca itp.
Odpuszczam go sobie, a on zwraca na mnie uwagę. Reguła: "Jak ja chcę, Ty masz to w dupie, a potem role się odwracają" się sprawdza - jak zwykle!
Mam 6 z biologii na koniec, więc moje plany, co do LO się wyklarowały. Spr. z chemii zjechałam cały, chociaż niestety miałam grupę B. W przyszłym lub kolejnym tygodniu muszę zanieść podanie do szkoły. Pomyślę jeszcze kiedy dokładnie je zawiozę, jak już wrzucą do sieci formularze.

piątek, 11 maja 2012

I'm sorry

Miałam być prowadzącą akademii na koniec roku, a skończyło się na tym, że mówię 2 zdania. Przykro mi. Może to błahe, ale naprawdę mnie to zabolało. Zawsze się stresuję podczas wystąpień i mam problemy z mikrofonem, ale mogli mi dać szansę, rzucić na głęboką wodę. Zamiast tego mam grać piosenkarkę, a przecież nie umiem śpiewać! O ile wcześniej, kiedy to R. miała nią być, to miało jakiś sens, bo potem występowała w piosence, a ja? Tępa idiotka z 3 "a" mówi 6 zdań, a ja 2. Jak nie dostanę za to pkt. dodatnich to ich zajebie. Prawie ryczę. Co się dzieje?!

czwartek, 3 maja 2012

catching up

27 kwietnia byłam na ognisku klasowym, które zapamiętam na długo. Piłam pierwszy raz wódkę - około 100 ml. Na początku się bałam, ale później już było coraz lepiej. Po 2 kieliszkach straciłam na kilka minut kontrolę - nie wiedziałam, co się dzieje, wszystko się rozmazywało, nie czułam się sobą. Potem wszystko wróciło do normy. K. się zalała, poszła palić z chłopakami. Razem z moją drugą koleżanką byłyśmy na nią wściekłe. Wyglądałam brzydko, ale było fajnie. Tańczyłam z A., gadałam z większością osób.
Postanowiłam, że schudnę z moich 68 kg do 62 lub 65, bo K. podnosili na rękach i w ogóle brali ją na barana, a mnie nie. Muszę skończyć ze słodyczami - już od jutra!
Podobno krążyły plotki, że A. i D. uprawiali seks na łące. Dlatego A., gdy mnie przytulił powiedział: "Dobra, bo znowu będą jakieś plotki". Było przyjemnie dopóki nie poszedł na rozmowę z D. Gawędzili 2 godziny przez telefon. Super. Wkurza mnie to, że to właśnie ona jest tą pierwszą.
Cały weekend - poza dzisiejszym dniem - pracowałam w polu. Bolą mnie kolana, plecy, ręce, no dosłownie wszystko. Spiekłam ramiona i po kilku dniach są już brązowe! Może w niedzielę się dopalę do końca, bo mam straszne ślady po bokserce...
Nie chcę jutro wstać o 6, by iść do pracy. Może mnie wyręczycie?

środa, 2 maja 2012

questions and answers

Jest mi niezmiernie miło, że zaproszono mnie do zabawy w pytania i odpowiedzi. 
No to zaczynam! W końcu chwila relaksu po tylu godzinach pracy się przyda.

1. Co Cię skłoniło do założenia bloga?
W sumie to nic, po prostu kiedyś postanowiłam schudnąć i opisywać tu swoje ćwiczenia, jedzenie itp., później jednak przerwałam dietę, a blog pozostał i zmienił treść.
2. Kim chcesz być w przyszłości?
Uuu, trudne pytanie, serio. Chyba najbardziej psychologiem, poczułam, że ludzki umysł i jego zagadki mnie fascynują, więc to byłaby moja praca marzeń. A jak nie psycholog to może weterynarz bądź jakaś praca po kognitywistyce lub rachunkowości.
3. Jeśli wymarzone wakacje, to gdzie?
Nad morzem. Fajnie byłoby odwiedzić Grecję lub Chorwację, poleżeć pod palmami i popijać drinki. 
4. Morze czy góry?
Odp. wyżej. :) W sumie gdyby nie moje kompleksy to kochałabym morze na 100%, a tak tylko na 75%.
5. Gdzie najczęściej kupujesz ubrania?
Sieciówki lub bazarek.
6. Wolisz chodzić w spodniach czy spódnicy/sukience?
Lubię nosić sukienki i rurki. Ogólnie kobiecość w każdym calu!
7. Ulubiona gwiazda (piosenkarz/piosenkarka, aktor/aktorka)?
Piosenkarz - Damien Rice, piosenkarka - Sharon den Adel, aktor - Johnny Deep, aktorka - Jessica Alba
8. Ideał mężczyzny?
Wysoki, wysportowany brunet z magicznym uśmiechem. Szarmancki, zabawny, pewny siebie, uwodzicielski, wierny.
9. Jaka piosenka najlepiej opisuje Twoje obecne życie?
Myslovitz - długość dźwięku samotności
10. Wygrałaś randkę z gwiazdą. Chciałabyś, żeby to był?
Wstydziłabym się iść na randkę z gwiazdą. Jestem zbyt nieśmiała, ale takim Johnny'm Deep'em to bym nie pogardziła. 
11. Ulubiony kolor?
Turkus - ogólnie, róż - na paznokciach.

piątek, 27 kwietnia 2012

bonfire

Brakuje mi kręgosłupa moralnego. Nie dbam o to czy ktoś mnie nazwie szmatą. Nie szanuję swojego ciała i emocji - to fakt. Cholerne różowe paznokcie na tle cholernego okna. Kółko się zamyka. Co ja robię? Kilka lat temu bym sobą gardziła. Wytrzymam, prawda? Dzisiaj ognisko - będzie dobrze. Napiszę jutro.
PS: To chyba prawda, że: "You have become what you hate or you hate what you have become."

czwartek, 26 kwietnia 2012

ice cream

Mam ochotę na lody! I to straszną. Egzaminy poszły mi niezbyt dobrze. Jedynie polski i wiedzę o społeczeństwie zaliczyłam bez popełnienia jakiegokolwiek błędu. Zawaliłam geografię, robiąc aż trzy błędy i historię (4 punkty do odjęcia). Zaskoczyła mnie chemia i biologia. Zrobiłam w nich tylko po jednym błędzie, wynikającym z niedoczytania dokładnie danych. Podstawa z angielskiego poszła mi rewelacyjnie, dzięki R. Ogółem nie jest źle. Może się dostanę do II LO. Chciałabym.
Jutro ognisko klasowe - znajomi, muzyka, jedzenie, picie, masa śmiechu. Potrzebujemy tego jak tlenu po tych nieszczęsnych trzech dniach. Potem weekend majowy, na który brak mi planów.
To chyba tyle, uciekam. Miłego dnia!

wtorek, 24 kwietnia 2012

science

Cały dzień uczę się przedmiotów ścisłych.
Zawaliłam dzisiejsze egzaminy - 85 lub 82 procent z przedmiotów humanistycznych oraz 100 procent z polskiego. Nie podoba mi się to.
Chyba umiem chemię! Jestem w szoku! Teraz troszkę fizyki, matmy i... bieganie!


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

education

Wczoraj chemia, dziś historia. Uczyłam się kilka godzin, a i tak został mi jeden dział z chemii, ale ogarnę go jutro, bo dziś czas na historię. Opanowałam resztę materiałów przeznaczonych do trzeciej klasy, a teraz przeglądam ćwiczenia z poprzednich lat. Potem porobię jakieś przykładowe testy. Nie ruszyłam fizyki, nie wiem jak to będzie. Liczę na łut szczęścia. Dzisiaj cały dzień spędzę na naukach humanistycznych - to pewne.
Bierze mnie stres, chyba potrzebuję biegów. Tylko wtedy po prostu wyłączam myślenie i czuję pozytywną energię. Może koło 15 wybędę, więc na rekreacyjny trucht.
Ech, pewnie wpadnę tu jutro, już po egzaminach, by opisać ich przebieg i pochwalić się wynikami.
Boję się, ale życzę Wam (Drodzy Trzeciogimnazjaliści) oraz sobie szczęścia, napływu wiedzy na widok arkusza oraz, żeby było po prostu dobrze! Buziaki! :*

niedziela, 22 kwietnia 2012

mint

Mam mnóstwo energii. Znowu biegałam i kupiłam miętowe rurki. Moje nogi z przodu znośnie w nich wyglądają, ale z tyłu jest tragicznie. Mam dość moich łydek! No nic, schudnę dla nich! Nie mogę sobie pozwolić na zjedzenie sernika lub lodów. Lepiej będzie jak się pouczę.
Jutro nie idę do szkoły, a w piątek idę na ognisko. Dzisiaj nauczę się, więc chemii, a jutro skupię się na historii i bieganiu.
Zaczyna mnie łapać stres przed egzaminami... Nie wiem, co ubiorę. Muszę to ogarnąć.
Jutro mama chce mnie wyciągnąć do miasta... Hm, może wyjmę godzinę z nauki i pojadę, kupiłabym sobie wtedy wodę smakową, żeby mieć, co pić po biegach, kiedy odczuwam niesamowite pragnienie.

piątek, 20 kwietnia 2012

because I'm happy

Jest miło - świeci słońce, ptaszki ćwierkają, wszystko jest takie świeże, nowe, piękne. Dzisiaj biegałam. W sumie pokonałam 900 metrów. W tempie 80 sekund na 300 metrów. To chyba nie najgorzej? Złapałam motywację do ćwiczeń.
Polubiłam, tak naprawdę mocno, moich kolegów. Są mili, opiekuńczy i zabawni. Do tego nie oceniają po wyglądzie czy stanie materialnym, lecz po charakterze. To prawdziwe skarby. Cieszę się, że ich mam. Chciałabym też podziękować tu Marcie. To naprawdę wspaniała dziewczyna - poukładana, mądra, znająca życie i brnąca mimo wszystko do przodu. Uwielbiam jej wpisy prezentujące wysoki poziom intelektualny, opisujące prawdziwe życie i żywe emocje. To nie reklama. Po prostu nie mogłam się powstrzymać od pochwalenia jej działalności.
Jutro zaczynam regularne bieganie!

środa, 18 kwietnia 2012

spring

Nareszcie zawitała wiosna, nie tylko w kalendarzu, ale i w moim życiu. Wszystko się jakby trochę rozjaśniło. Cieszę się niesamowicie. Martwią mnie jedynie egzaminy. Chcę dostać się do II LO, a to nie jest zbyt łatwe. Dlatego dziś pouczę się historii, chemii i może też biologii. Jak zdążę.
Wczoraj była wywiadówka, na której omawiano kwestię balu gimnazjalnego itp. Strasznie drogo nas to wyniesie, ale trudno. Takich rodziców uczniów mam w klasie - szlachta niczym z koziej dupy trąba. Nasze gimnazjum w przyszłym roku zostanie zamknięte. Na całe szczęście już je kończę. Nie wiem o czym by tu napisać...
Trzymajcie kciuki, by egzaminy były proste i żebym się nie stresowała oraz nie miała gorączki tak jak na teście szóstoklasisty. Buziaki!

niedziela, 15 kwietnia 2012

rainy day

Cały dzień w łóżku. Chyba będę chora, tak mi jakoś ciepło. A nie mogę sobie na to pozwolić, bo za 2 tygodnie mam egzaminy.
Czytałam "Pana Tadeusza" i podręcznik od historii, a zaraz będę studiować mapę okolicy dla taty.
Deszczowa pogoda oraz deficyt świeżego powietrza mnie przytłoczyły. Czuję się prawie jak nie ja. W nocy próbowałam słuchać piosenek przez słuchawki, ale moje natrętne myśli zakłóciły tekst słów niemieckich i angielskich utworów. Zasnęłam po połowie godziny. Teraz jestem jakaś zmarnowana, zmęczona, zirytowana...
Uciekam, pa.

sobota, 14 kwietnia 2012

all I can breathe is YOUr life

Wiecie co? Jestem taka pusta w środku. Nie umiem, boję się zapytać samej siebie, co czuję, co myślę, co mnie boli, czego chcę. Boję się, że odpowiedź na te pytania mnie przerośnie, że zmusi mnie do zmian, że znowu nie będę mogła jeść, spać...żyć. I cały czas będę myśleć, myśleć i cierpieć, płakać. Ale kiedyś muszę się otworzyć... Paranoja.
Przechodziłam to w 6. klasie podstawówki, na wiosnę. Pamiętam wszystko jakby działo się wczoraj - niepokój, to, że moje ulubione dania nie mogły przejść przez moje gardło, że wgapiałam się w ścianę podczas oglądania telewizji, rozmowy czy na lekcjach. A podczas tego wgapiania myślałam o wszystkim, zadręczałam się. Później sama w pokoju próbowałam się uspokajać, szukałam porad w Internecie. A w nocy pociłam się, nie spałam, ryczałam. Byłam wyjęta z życia, na skraju wyczerpania. "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego zbyt mi ciążyła, piosenki, które wtedy słyszałam odstraszają mnie i napełniają negatywnymi emocjami do dziś. Pamiętam to drżenie całego ciała po tym wszystkim i pamiętam, że od tamtej pory już nigdy się w siebie nie wsłuchałam. Nie umiem, nie chcę, nie mam sił. Straciłam potem część wiary, którą próbuję odzyskać do dziś. Zmieniłam się, nie wiem czy na lepsze...
Musiałam to wyrzucić, pisanie na kartce mnie męczy, a chyba nikt nie będzie mi robił wyrzutów z powodu mego wywodu tutaj.

czwartek, 12 kwietnia 2012

men's decisions

Tyle się mówi o zdecydowanych facetach, a dzisiaj A. dostał reprymendę o treści: No A., albo D., albo J. (czyli ja), zdecyduj się, bo zwariujesz.
Tańczyliśmy razem poloneza, więc oczywiście musiał mnie podrywać. Po zejściu ze sceny poszedł jedna do D., z którą się regularnie spotyka. Moja wuefistka to widzi i stwierdziła fakty - A. ma rozdwojenie jaźni.
Muszę go zauroczyć! Zrozumiałam, że może on naprawdę nie może dokonać wyboru, a ja mogę mu pomóc go podjąć. Nie będę się między nich wtrącać, ale mogę na boku kusić, prawda?
Ach, bycie kobietą jest cięęężkie.

środa, 11 kwietnia 2012

perfect day

Dzisiaj było dobrze - ciepło, bez żadnego sprawdzianu, spin i z masą śmiechu. Z dziewczynami już się układa jak kiedyś, znowu gadamy o wielu rzeczach, a ja nie czuję się odrzucona. Wyluzowałam, a w piątek po egzaminach ognisko.
Chłopcy nadal są ze mną w dobrych kontaktach, radzę sobie z ich niekiedy ciężkimi żartami, w przeciwieństwie do O., z której dzisiaj śmiała się cała klasa. Wyskoczyła na D., nie pokazała dystansu do samej siebie. Kiedyś może zrobiłoby mi się jej szkoda, bo przecież w 1. klasie sama byłam do niej podobna, ale dziś maksymalnie mnie to bawiło. Na początku jeszcze mogłaby być taka nieobyta, ale teraz? Pamiętam, że od 3 lat walczyłam o to, by mnie lubiano. K. mi pomagała, broniła mnie, a ja dzięki temu w siebie uwierzyłam i teraz już nie potrzebuję jej wsparcia. O. nie daje ściągać. Chce być uczciwa i nieskazitelna, taka jak dzieci w zerówce. Ale to nie ta epoka, nie ten wiek. Sorry. Mogłaby tak jak ja dawać spisywać, załapywać żarty, mieć dystans do swojej osoby i nie przejmować się opinią innych. Rozumiem, że to niełatwe i leży to w kwestii charakteru, ale bez przesady. Ona jest gruba, a ja trochę pulchna. Lecz mimo to O. zawsze nas równała - mówiła "patrz: dziennik bulimiczki, to o mnie i o Tobie". No kurczę, O. ja jestem normalną nastolatką z odrobiną nadprogramowego ciałka, a Ty... Ech, nie powinnam chyba na nią tu jechać, co? Ale przecież to nie jest typowy blog dziewczyny dyktującej innym trendy, więc może się rządzić swoimi prawami.


wtorek, 10 kwietnia 2012

hi

No cześć! Wielkanoc upłynęła mi dość przyjemnie, rodzinnie i leniwie.
Zaraz idę na balkon pomartwić się i pomyśleć ze słuchawkami w uszach. Potrzebuję tego.
Nie mam ochoty (i nie tylko tego) na kino, wyjazdy do miasta i ogólnie. Jeszcze tylko ten kończący się tydzień, kolejny i egzaminy. Nie ma co, szybko się wzięłam za naukę, ale dam radę. Chemia? Rozumiem ją do pewnego momentu - dalej nie chciało mi się uczyć. A skoro umiem chemię, to z czym sobie nie dam rady?
Zamierzam pomyśleć o mojej pracy, szkole. Może pójdę na psychologię lub kognitywistykę? Ewentualnie finanse i rachunkowość. Zobaczymy.Zaczęłam się zastanawiać czy ja jako psycholog to dobry pomysł. Z moją chorobliwą wręcz nieśmiałością... Ale może podnoszenie poprzeczki to dobry pomysł.
Nie lubię mieć takiego burdelu w myślach. Wolę pełny portfel, jasno sprecyzowane cele i słoneczną pogodę.
Zaniedbuję tego bloga. Nie mam motywacji. Muszę się ogarnąć, bo to moje życie i moja przyszłość, o której tak marzyłam od dziecka. Chciałam być kimś, a teraz mam to zaprzepaścić?
Potrzebna mi pomoc, ale nie cierpię dobrych rad, więc jestem w kropce.

czwartek, 5 kwietnia 2012

cute

U okulisty w porządku. Moje oczy są w dobrej kondycji, a nawet mogę już nosić mocniejsze soczewki, których ostatnio z jakichś nieznanych przyczyn nie byłam w stanie zaakceptować.
Już tydzień opieram się pewnej pokusie - jestem dumna.
Tęsknię za prawdziwym pamiętnikiem, który zaniedbałam. Niestety nie mam sił ani czasu tam pisać. A szkoda, bo miło się go czyta z perspektywy czasu. Moje oburzenia i chwile radości po kilku miesiącach wydają się takie zabawne i dziecinne...
Miłego dnia! :*

środa, 4 kwietnia 2012

love changes

Ludzie już się do mnie przyzwyczaili. Umalowałam rzęsy i wyglądam nawet ok. Zaraz jadę do okulistki, by skontrolować stan moich oczu.
Dzisiaj w szkole obchodziliśmy Wielkanoc i Lany Poniedziałek w jednym. Masakra. Nie było tak jak w zeszłym roku, a szkoda, bo naprawdę mi się wtedy podobało, ale teraz też nie ominął mnie zimny prysznic. Dziewczyny zachowywały się jak kompletne gówniary. Nachalnie wchodziły w drogę chłopcom, żeby ci zwrócili na nie uwagę i łaskawie oblali je wodą. Ja nie miałam na to siły i chęci, więc wróciłam do domu. W drodze powrotnej spotkałam M., który dopełnił tradycji. Było dobrze.
Życie własnym życiem, według własnych zasad, popłaca!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

ugly

Jestem brzydka. Dziś słyszałam tylko, że wyglądam beznadziejnie i, że mam natychmiast założyć okulary. Tak - pierwszy dzień w soczewkach. Jest mi przykro, choć wiem, że powinnam olać A. (jednego z głównych dogryzających mi). Niech sobie idzie do D. i da mi święty spokój. Słuchanie takich komentarzy prawie doprowadziło mnie do płaczu. Nie czułam się pewnie, a teraz naprawdę jest mi źle. Słowa potrafią zranić, a te wszystkie komentarze mogli sobie darować. Nienawidzę ich! To nie moja wina, że jestem obleśna. Zresztą, kto jest idealny?