sobota, 8 grudnia 2012

O.o

No ok. Wstałam o 12:30 z bolącą głową. Pierwszy kac?
Jezu, wyszłam z imprezy na 0,5 godziny i jak wróciłam to bez wódki się już nie obeszło. Lesbijskie i tradycyjne pocałunki, wszechobecne macanki... Potem napiłam się z M. i nieźle mi zaszumiało w głowie. Śmiałam się, robiłam szpagat i całowałam się z cztery razy z tym nowym chłopcem z klasy, który mi się  podobał (ale nie dałam mu się macać). Ogólnie nie miałam pojęcia, że tak się bawią ludzie z mojej klasy, miasta... Ok, wybawiłam się, ale sama nie wiem czy nie przegięłam. No, na pewno byłam lepsza od moich co niektórych koleżanek, które gotowe były "dać dupy" nowo poznanemu kolesiowi czy bez skrępowania wsadzały język w usta obcym laskom.
Świat schodzi na psy. Za tydzień mam spowiedź rekolekcyjną. To dobrze, bo trochę wyhamuję z imprezami. Moja siostra powtórzyła mojej mamie szczegóły imprezy, które jej wyjawiłam w sekrecie. Idiotka.
No, ale teraz już o tym nie myślę. Stało się i już. Wspomnienia wędrują do mojego bagażu doświadczeń i tyle. Ciekawe jak będzie w poniedziałek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz