piątek, 30 listopada 2012

when I'm alone I do it better

K. nie było cały tydzień w szkole. Super się bawiłam na lekcjach i przerwach. Poczułam się wolna. Rozmawiałam z różnymi osobami, siedziałam w jednej ławce z koleżankami, których bym o to nie podejrzewała. Obłęd!
Dzisiejszy wf był najlepszy, a teksty M. są cudowne. Zawsze doskonale wszystko podsumowują.
Za tydzień impreza klasowa. Ciekawe, co się będzie działo. Gdy w szatni słyszę, jak dziewczyny bez skrępowania pytają się czy któraś z nich jest dziewicą lub rozprawiają non stop o seksie, lesbijstwie tudzież fajkach dziwnie się czuję. Ale też dzięki temu nieco się otworzyłam. Teraz, tak jak w gimnazjum, rzucam zabawnymi tekstami i nie jestem już taka cicha. To wzmacnia moją samoocenę.
Jednym słowem - bez K. odnalazłam się w klasie, bo nie miałam wyboru. Albo zaczęłabym z kimś rozmawiać, albo musiałabym snuć się sama. Wybrałam 1. opcję.
Nowy chłopak w klasie jest dość cichy, przez co każdy się z niego śmieje. Nie podoba mi się to, przecież on też ma uczucia. Szkoda, że niektórzy jeszcze nie dorośli do tego, by to "ogarnąć".
Oceny mam dobre, ale nie zadowalają mnie w stu procentach.
Czekam do 7. grudnia i do imprezy, na której nie byłam od miesiąca.


sobota, 24 listopada 2012

sad

Jestem zasmucona, bo nie jeżdżę na imprezy. Jak się okaże, że K. gdzieś dzisiaj będzie to się wkurzę i zdołuję jeszcze bardziej. Więc teraz, póki jeszcze nie wiem, spokojnie sobie pooddycham.
Dokąd pędzi moje życie? Czemu wczoraj doceniałam to, co mam, a dziś psioczę? Odpowie ktoś na te pytania?
Czekam na zmiany, ale może od przysłowiowego "jutra" wreszcie przestanę być w tym czekaniu bierna. Ciężko będzie, ale muszę pokazać, że radzę sobie zarówno na polu zawodowym, jak i na bardziej pokręconym - prywatnym.
PS: Ciekawe kogo wylosuję i co mu kupię na klasowe Mikołajki.

piątek, 23 listopada 2012

hope dies last

Może to cholernie infantylne, ale Jego dziewczyna założyła profil, na którym można zadawać jej pytania, a ja zamierzam na tym skorzystać. Postanowiłam wypytać ją w taki sposób, by On zobaczył, że ona Go zdradza. Plan wcieliłam w życie i czekam na jej odpowiedzi. 
Będzie dobrze. Jestem cała rozpromieniona. Jest piątek. Wczoraj zauważyłam, że jeżeli spędzę z Nim Sylwestra, to to będzie coś w rodzaju naszej "rocznicy". W końcu 31 sierpnia byliśmy tak blisko, a Sylwester wypada 31 grudnia. 4 miesiące po najlepszym dniu mojego dotychczasowego życia. 
Nie wierzę, że w klasie tak bardzo się ostatnio zgraliśmy. Nowy chłopak żartuje itp., dzięki czemu czuję się jak w gimnazjum. Choć i tak sądzę, że moje najlepsze lata minęły bezpowrotnie właśnie wraz z końcem mojej poprzedniej szkoły. Siedzenie w bandażu na korytarzu, śmigus - dyngus, gra w pokera, reanimacja, tańce, dyskoteki szkolne, lekcje polskiego, muzyki, wychowania fizycznego... Było najlepiej.
Najważniejsze, że dane było mi to przeżyć, a  wspomnienia tych lat wywołują uśmiech na mojej twarzy na dłuuuugi czas. W końcu wspomnień i marzeń nikt nam nie zabierze - to jedyne, co mamy naprawdę na własność.


czwartek, 22 listopada 2012

memories, sadness, hopeless, helpless

Mam fazę na malowanie oczu eyelinerem i ust czerwoną pomadką zaraz po powrocie ze szkoły.
Od wtorku do dziś chodziłam na 10:55 do szkoły, ponieważ były próbne matury. Jutro niestety idę już na 8:55. Może to i lepiej? Za każdym razem "rano" nie mogłam wyleżeć w łóżku i czułam się jak chora. Ech, tak szybko teraz zapada zmrok.
Przed chwilą zabiłam muchę, która się ledwo ruszała i, co dziwne, czułam się przy tym jakoś dziwnie. Nie potrafiłam jej uśmiercić, od tak sobie, nie mogłam się przełamać.
Moja polonistka niszczy moją miłość do tej lekcji. Od zawsze kochałam jęz. polski, lektury, rozmowy, notatki do zeszytu... Teraz nienawidzę siedzieć przez 2 godziny w ławce i  patrzeć na tę starą babę, która wrzeszczy, zawrotnie szybko coś nam "dyktuje" i nie skłania nas do rozmowy czy refleksji. Nie inspiruje mnie, a to dla mnie największa trauma. Oby moja dawna nauczycielka wróciła jak najszybciej z urlopu macierzyńskiego.
Widziałam się z Nim. Jego dziewczyna już nie chodzi do gimnazjum w tym samym mieście, do którego my chodzimy do LO. Przeniosła się, co bardzo mnie cieszy.
Gdy w nocy wspominam to, co się między Nim a mną wydarzyło, mam dreszcze. Przecież to sceny niczym z amerykańskiego filmu o tematyce miłosnej. Tak niewiele brakuje mi do pełni szczęścia, a zarazem tak dużo.
Mamy nowego chłopca w klasie. Jest fajny, ale już go zauroczyła inna dziewczyna. Akurat chciałam go bliżej poznać, a tu znów mnie ktoś uprzedził. Wielkie dzięki. Wysiadam.
Sylwester? Moi znajomi nie mają planów i chcą go spędzić u mnie. Jakoś, gdy jechali na imprezę to tak intensywnie o mnie nie myśleli.
PS: Na wf'ie czuję się gruba, chociaż moje BMI jest w normie. Chłopcy z drugiej klasy zwracają uwagę na moje koleżanki, nie na mnie. Trochę im zazdroszczę i chyba mi z tego powodu przykro.

wtorek, 20 listopada 2012

pain again

Znowu mam dołek. Jakoś tak, gdy za dużo myślę to wszystko się psuje. Chcę być spontaniczna. Czemu się zadręczam?
Mam przecież 16 lat. Powinnam się uśmiechać, czekać na ideał, a nie uganiać się za tym bezmózgim gniotem.
Więc prostuję plecy, wypycham żebra, głowę trzymam wysoko. Standardy też. Jeszcze będzie mój czas.
A teraz... nauka biologii, angielskiego i jutro marsz na podbój świata z innym nastawieniem.
PS: Jezu, zapomniałam, że jutro Go spotkam. Super! Obym dała radę. Cześć!

środa, 14 listopada 2012

you break my heart

Nie powinnam Cię widywać. To paradoks, bo zarazem tego nie lubię i to kocham. Kocham, ponieważ nareszcie jesteśmy "razem", a nie lubię, bo potem mam ochotę wyć, że nie jesteś mój.


wtorek, 13 listopada 2012

getting up

Tak jakoś dzisiaj było drętwo w szkole. Nie mogłam się odnaleźć.
K. mówi, że jej mama powiedziała, żeby lepiej jechała na imprezę z kolegami (sami 19 latkowie praktycznie) niż szła na imprezę klasową (w domu) z ludźmi z klasy. A ja cały czas siedzę w domu, bo nawet mnie nie raczy czcigodna K. poinformować, że gdzieś jedzie, a potem się chwali jak się super bawiła. Ona nie ma za grosz wyczucia.  W dodatku nie jechała autobusem o 14:25, bo czekała aż jej chłopak skończy lekcje, ale nie potrafiła  mi powiedzieć tego wprost. Słabiutka jest! Musiała wymyślać pretekst, by ominąć prawdę szerokim łukiem.
Jutro może Go zobaczę! Wyobrażacie to sobie? Czekam na to cały tydzień. Wczoraj K. mi napisał, że może kiedyś do mnie wpadnie z Nim na herbatę. Chciałabym. Tyle bym chciała rzeczy, że aż głowa mała...
Idę powtórzyć biologię na jutrzejszą kartkówkę - substytucje, translokacje i tranzycje bądźcie dla mnie dobre!
PS: Śniła mi się moja wf'istka i wpadła mi piątka z historii. Za to na informatyce przez komputer, przy którym siedziałam raczej 6 nie zdobędę.

poniedziałek, 12 listopada 2012

school makes me feel better

Paradoksalnie szkoła wyciąga mnie z tej ponurej aury. Najgorzej jest nocą, gdy głośniej słyszę własne myśli.
Dziś idąc na przystanek czułam, że nie jestem sobą. Byłam bezwładna, gotowa wpaść pod samochód, ale już mi przeszło.
Nowy chłopak w klasie jest dość dziwny, ale nie ma ojca, więc uważam, że "ciśnięcie" go jest przesadą... Zwłaszcza, że jesteśmy klasą psychologiczno - ekologiczną.
Dostałam dziś 5, 4 i 6. Wcześniej wołano mnie po nazwisku, a teraz zdrabniają moje imię. To słodkie, bo wiem, że sama na to sobie zapracowałam ciężką harówką przez ponad 10 lat.
Głowa mnie boli i mi duszno, bo czuję jakieś przytłaczające nuty perfum. Są obrzydliwe!
Jutro 5 godzin i domek, o tak, nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że w nocy nie będzie tak strasznie jak dziś - bezsenność jak kiedyś, czyli 2 godziny wiercenia się na łóżku.
Super! Idę nawąchać się tlenu.
PS: Z matmy pewnie miałabym 6, ale pisałam kartkówkę K. Ech, teraz na szczęście już się nie daję tak oszukiwać. W końcu nie wzięła mnie na imprezę. Toteż mam na nią kolokwialnie mówiąc "wyjebane". I świetnie mi to wychodzi. Dziś więcej gadałam z D. Jest urocza, ona i M&M są naprawdę fajne, jeśli chodzi o moją klasę. Wszystko się ustabilizowało.

niedziela, 11 listopada 2012

autumn depression

Jestem załamana. Źle śpię, płaczę w nocy, pocę się. Czuję, że wszystko jest do dupy, nic mnie nie cieszy. Jestem nijaka, apatyczna, bezradna, a mój los ciąży mi jak jakieś cholerne fatum.
Zakochałam się - po raz pierwszy tak naprawdę. Gdy widzę choćby Jego zdjęcia cała się trzęsę. Myślę o Nim i wyobrażam nas sobie. Czuję, że zaraz z desperacji do Niego napiszę lub uknuję coś, by się z nią rozstał. Gdy tylko jest w pobliżu robię się radosna i zrelaksowana. Mogłabym z Nim milczeć. Czuć się swobodnie nawet leżąc na łożu fakira.
Jak mam Cię zdobyć? Marzę, by chociaż Cię zobaczyć przez 5 minut. Tak sam na sam. Wiem, że ona nie jest Ciebie warta, ale czy po rozstaniu z nią wybierzesz właśnie mnie? Mniejsza.
Potrzebuję Cię, w każdej sekundzie mej egzystencji. Wkręciłam się i chociaż chcę o Tobie nie myśleć, nie mogę. Nie potrafię sobie wmówić, że wcale Cię nie kocham, że jesteś zły... Bo dla mnie jesteś kimś idealnym, na kogo czekałam tyle czasu. Kimś od zawsze na zawsze. Czuję ulgę pisząc to. Jestem przestraszona...
A z rzeczy przyziemnych to boję się jedynki z fizyki, tego, że nie umiem na chemię. I nie cierpię tego, że muszę przeczytać dwa tematy z podręcznika do historii.
Jesień mnie dobija. Naprawdę chcę Go przytulić. Życie jest ciężkie. To, że tylko na blogu i w pamiętniku mogę być szczera może jeszcze bardziej mnie dołuje.
Idę na dół obejrzeć coś w tv i poczytać historię.
Dni już nie mają dla mnie sensu. Na nic nie czekam. Nie nakręcam się tym, że zaraz wtorek, potem środa itp., bo co mi po tym?!
No odpowiedz mi w czym ona jest lepsza?!
Jestem silna. Nie takie rzeczy zniosłam. Do napisania!