poniedziałek, 12 listopada 2012

school makes me feel better

Paradoksalnie szkoła wyciąga mnie z tej ponurej aury. Najgorzej jest nocą, gdy głośniej słyszę własne myśli.
Dziś idąc na przystanek czułam, że nie jestem sobą. Byłam bezwładna, gotowa wpaść pod samochód, ale już mi przeszło.
Nowy chłopak w klasie jest dość dziwny, ale nie ma ojca, więc uważam, że "ciśnięcie" go jest przesadą... Zwłaszcza, że jesteśmy klasą psychologiczno - ekologiczną.
Dostałam dziś 5, 4 i 6. Wcześniej wołano mnie po nazwisku, a teraz zdrabniają moje imię. To słodkie, bo wiem, że sama na to sobie zapracowałam ciężką harówką przez ponad 10 lat.
Głowa mnie boli i mi duszno, bo czuję jakieś przytłaczające nuty perfum. Są obrzydliwe!
Jutro 5 godzin i domek, o tak, nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że w nocy nie będzie tak strasznie jak dziś - bezsenność jak kiedyś, czyli 2 godziny wiercenia się na łóżku.
Super! Idę nawąchać się tlenu.
PS: Z matmy pewnie miałabym 6, ale pisałam kartkówkę K. Ech, teraz na szczęście już się nie daję tak oszukiwać. W końcu nie wzięła mnie na imprezę. Toteż mam na nią kolokwialnie mówiąc "wyjebane". I świetnie mi to wychodzi. Dziś więcej gadałam z D. Jest urocza, ona i M&M są naprawdę fajne, jeśli chodzi o moją klasę. Wszystko się ustabilizowało.

2 komentarze:

  1. piękne bransoletki !!! nocą rozmyśla się o wszystkim najbardziej, czasem nie można spać ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi także się podobają, niestety noc jest straszna pod tym względem. :/

      Usuń