piątek, 30 marca 2012

contact lenses

Mam jedno oko większe od drugiego. Teraz, kiedy nie noszę okularów łatwiej to zauważyć.
To już mój trzeci dzień w soczewkach. Powoli się do nich przyzwyczajam. W efekcie już w ogóle nie czuję, że mam je na oczach. Wyprodukowała je firma bausch & lomb. Są bardzo wygodne i łatwe w czyszczeniu, a po kilku razach umiem je już w miarę szybko zdjąć i założyć.
Jutro jadę do miasta z koleżankami na drzwi otwarte różnych liceów. Super! Niedługo będą też święta, maj i inne miłe dla mnie aspekty.
Dzisiejsza fizyka była tragiczna - nic nie umiałam, a mieliśmy test. G. i O. chcą iść na rozszerzoną matmę i fizykę do LO. Czy rzeczywiście są takie świetne w tych przedmiotach? Nie powiedziałabym. G. się bardzo wzięła za naukę i w ogóle jest ładna, zgrabna, oryginalna i intrygująca.
K. się wkurzyła, że O. nie dała jej  odpowiedzi do zadań na sprawdzianie, ale ja ją rozumiem. Sama złoszczę się, że ktoś na mnie żeruje, nic się nie uczy i jeszcze przeszkadza, a potem mówi, że jestem chamem, bo nie daję innym wyników swojej pracy... Tzn. O. nikomu nie dała ściągnąć, choć sama miała 2 kartki A4 ściąg pod spr. za co dostała reprymendę od nauczycielki. Ja mimo wszystko pracuję uczciwie i pomagam innym.

środa, 28 marca 2012

:)

Koniec rekolekcji, czas na szkołę. Muszę nauczyć się na biologię, chemię i przeczytać dwa krótkie opowiadania na polski - dam radę. Stwierdziłam, że jeżeli odpowiednio powtórzę materiał, to biologia może mi nawet dobrze pójść i dostanę się na wymarzony profil.
Poza tym dzisiaj odwiedzam okulistkę i prawdopodobnie zakończę przygodę z okularami na rzecz soczewek. Już się cieszę, naprawdę. Zamierzam też poćwiczyć kardio przez 30 min.
K&K mają jakieś sekrety. Gdy się do nich zbliżam od razu słyszę: "Cicho!" i urywają temat. To się musi skończyć, ale dopiero wtedy kiedy K. skończy romans.
Trudno. Muszę schudnąć, a wtedy sama będę obiektem westchnień.
M. mnie wkurza. Nie lubię jej. Ciągle zamula i w ogóle mnie nudzi. Mam nadzieję, że jutro usiądę z R.
Teraz uciekam. Pa! :*

wtorek, 27 marca 2012

8 min abs & legs

Ogarnęłam właśnie "8 - minutówki" z YouTube. Jest okej. Jak ograniczę do tego słodkości i więcej się pokręcę na dworze to już w ogóle mam szansę na zrzucenie nadmiaru ciałka.
Dzisiaj już drugi dzień rekolekcji + próbne testy. Byłam wykończona, ale rozprawka napisana także...
Jutro koło 19 jadę do okulistki po soczewki. Zaczynam się martwić. Może jednak będzie dobrze?
Dzisiaj większość rodzinki w Poznaniu - tylko ja i mama w domu.
Ech, idę sobie na dwór. A w przyszłym miesiącu zacznę łykać jakieś witaminki na wzmocnienie wielu rzeczy.
Buziaczki!

sobota, 24 marca 2012

Suzie

Czekam na malutką labradorkę - Suzie, po którą właśnie jedzie moja siostra ze swoim chłopakiem. Ajajaj, strasznie się cieszę, że już nie długo poznam tego bąbelka.
Dzisiaj odpuściłyśmy sobie z koleżankami targi, bo i tak za tydzień śmigamy na drzwi otwarte do różnych liceum w naszym mieście.
Jutro może uda mi się kupić hula - hop na straganie, bo mamy w kościele odpust. Tym razem będzie seledynowy, tak jak chciała moja mama.
W poniedziałek i środę - luz, a od czwartku znowu masa testów, sprawdzianów, lektur i kartkówek. Przyniosłam zeszyty, ćwiczenia i podręczniki ze strychu od każdego przedmiotu - w końcu już za miesiąc testy gimnazjalne. Zamierzam ogarnąć chemię, bo nic z niej nie wiem, a przydałoby się ją przyzwoicie napisać. No i biologię, bo chcę iść na profil z rozszerzoną biologią i polskim więc muszę dobrze wypaść. Do tego fizyka, historia, geografia, trochę pojęć z polskiego i przypomnienie paru lektur.
Dam radę! Mam w sobie tyle siły, że na pewno się nie poddam.
Naukę zacznę od poniedziałku - zaraz po powrocie ze szkoły. Jeżeli pogoda będzie taka jak dziś to pewnie wystawię leżak i będę się uczyć z Suzie i Killerem. Uroczo. Miłego dnia! :*

piątek, 23 marca 2012

nice

Jest uroczo i słonecznie. Moje sprawy nabrały dobrego obrotu. Od poniedziałku są rekolekcje, co oznacza luz w szkole. W niedzielę będę miała pieska - Suzie.
Jedynie dziś humor popsuła mi pewna tajemnica K&K oraz M. K. powiedziała, że każda z nas ma jakieś tajemnice - ja też -  i, że nie mogą mi powiedzieć o co chodzi. Poczułam się odrzucona.
W środę byłam na wycieczce - bardzo pozytywnie, dużo śmiechu, wygłupów. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie jazda autobusem, bo siedziałam z M., która jak zwykle zamulała. Jeju, siedzi i siedzi, i tylko: "Co? Co? Co?" No matko!
W czwartek na biologii i religii siedziałam z K., a nie z R., bo musiałam pomóc K. w kartkówce. R. usiadła z G. i sobie z dzióbków jadły. Wrr. Aż się głupio poczułam, bo nie wiedziałam jak wrócić na swoje miejsce, skoro G. tam siedziała, ale dziś już było normalnie. Obiecałam sobie, że będę bardziej uspołeczniona. Uda mi się!
M. była wczoraj z D. w Warszawie na konferencji. Przywiozła whiskey, wielkiego balona latającego właśnie po pokoju i jakieś ulotki z firmy Nestle. Teraz sobie siedzę, bo trochę boli mnie głowa od leżenia na huśtawce.
Dzisiaj był spr. z angielskiego - wynudziłam się, bo skończyłam 15 minut przed czasem. Na fizyce wkurwiły mnie koleżanki i nauczycielka. Dziewczyny dostaną po 5, a ja 4, chociaż zrobiłam za nie całe zadanie (bardzo zawiłe). Bo oczywiście K&K poleciały z jednym zadaniem jako pierwsze beze mnie, a potem zamiast przyznać, że ja zrobiłam drugie zadanie sama, powiedziały, że też to zrobiły i jeszcze K. rozpisała je na tablicy. Żałosny lans na mojej wiedzy. Do tego się wycwaniły, bo nigdy nie dają ściągać tłumacząc, że: "pani im zwróci uwagę" albo "nie rozumieją tematu", a ja muszę wszystko wszystkim dawać, bo wyjdę na francę. Szczególnie wkurwiają mnie M&M - nie dość, że tępe to jeszcze nawet nie przepiszą tematu i muszę im pożyczać zeszyty z notatkami. Jak coś piszę to one od razu: "daj nam zeszyt z zdaniem". A jak im tłumaczę, że jeszcze robię i dam im później to mówią: "a zaraz dasz pani i nam nie dasz." No kurwa! Potem taka M. idzie i dostaje 2, a ja też.
Dobra. Już się tym nie martwię. Nie mogę traktować kogoś jak przyjaciela, bo przyjaźń nie istnieje. To tylko kumpele.
Przepraszam, że rzadko tu piszę.
PS: Postanowienie nr 2 - na testach gimnazjalnych nie dam im ściągać.




niedziela, 18 marca 2012

cash, please

Potrzebuję strasznie pieniędzy. Jak pomyślę ile jest spraw do ogarnięcia to mnie skręca.

piątek, 16 marca 2012

oh, irony

Jezu, jaka ja jestem zła i zarozumiała! Aż się wierzyć nie chce.
Dzisiaj na apelu dyrektorka mnie zjechała, bo się ironicznie uśmiechałam słuchając jej pomysłów. A ja po prostu już mam taki charakter, że jak ktoś mi mówi, co mam robić, to mnie śmieszy i jednocześnie wkurza. Poza tym bardzo często uważam się za mądrzejszą od innych osób, dlatego robię dziwne miny lub uśmiecham się może nie tak jak powinnam. Ale akurat dziś nie chciałam pokazać swojej domniemanej wyższości. Zresztą trudno. Mama powiedziała: "Miej ich w dupie, ale się zachowuj." Mamciu, kocham Cię. :*
A co do pozytywów - było tak ciepło, że ze szkoły wracałam bez kurtki. Z dziewczynami jak zwykle świetnie się bawiłyśmy i doszłyśmy z K. do wniosku, że nauczyciele faworyzują uczniów ze S. A już szczególnie można to zauważyć u naszej wuefistki. D. prawie założył nauczycielowi karton na głowę. Byłam w szoku. Ale ogólnie D. jest chamem i prostakiem, także...
24. targi z dziewczynami. Potem drzwi otwarte. Jest dobrze!

czwartek, 15 marca 2012

hello, chemistry

K&K są niezmiernie fałszywe. Skąd ja to znam?
Zadzwoniły do mnie, a właściwie jedna z nich, rano i powiedziały, żebym nie przychodziła do szkoły, bo jest mało osób, więc nie będziemy pisać niemieckiego. Gdy zapytałam ile dokładnie ich jest, powiedziała, że średnio dużo. Dopytałam czy około 10, a ona to potwierdziła (pytałam po rozmowie telefonicznej, za pomocą SMS-ów, siedząc w domu). Napisałam, więc że przyjadę. W szkole nie było tylko 3 osób. Kłamała. Jak przyszłam to najpierw było siema, a potem: Po co tu przyszłaś, noobie ? Po chuja tu przyszłaś? Mówiłam, żebyś nie szła, pisałam ci. Do tego widziałam ich głupie uśmieszki. Chciało mi się ryczeć. Byłam osamotniona, zaatakowana, zawstydzona. Mogłam im odparować: A wy po co tu przyszliście? Czemu ciągle to ja mam nie przychodzić? Czemu zawsze na mnie drą pizdy jak przyjdę do szkoły, że mogłaś nie przyjść to by nie było tego czy tamtego. A jak się umawiamy, że nie idziemy, a oni i tak przychodzą to jest dobrze.
Niech spierdalają! Nie będą mi rządzić. Koniec z wykonywaniem pokornie ich poleceń. Nie będę grzecznie mówiła tak na każdy ich pomysł. Spierdalać, nędzne dziwki!
A co do chemii to oczywiście K. musiała ujawnić swą zawiść. Powiedziałam, że oddałabym pustą kartkę na tej kartkówce, a ona, że dostałam 3 i mówię o pustej kartce. No to jej odpowiedziałam, że ściągnęłam wszystko razem z kolegą z zeszytu. No kurwa, one dostały po dwójce, to już im żal. Ale jak one miały na koniec półrocza 5, a ja 4, chociaż też jechały na ściągach i to jeszcze takich samych jak ja, to było super. Popierdolone to maksymalnie.

poniedziałek, 12 marca 2012

smile now, worry later

W szkole dobrze. Ustaliłyśmy z dziewczynami, że składamy papiery do II, IV i V LO. Na profil z rozszerzoną biologią i polskim. Chyba uwolniłam się z sideł marzeń o zaimponowaniu innym. Teraz chcę żyć dla siebie, robić, to co lubię, zarabiać na tym i mieć przy sobie znajomych.
Fajnie będzie razem jeździć autobusem z i do szkoły, jeść wspólnie na mieście, wytrzymywać we trzy pierwsze miesiące szkoły (razem zawsze raźniej) no i poznawać nowych znajomych czy też jeździć w "starym gronie" na imprezy. Nasza znajomość się nie urwie po gimnazjum - tyle plusów dzięki jednej decyzji. No i będziemy się razem kuć tak jak dziś przed historią, która mi nie poszła (było mało zadań, a jedno, które rozwaliłam może przesądzić o mojej 5).
Kocham się śmiać z K&K, wygłupiać i rozmawiać o wszystkim, a nie tylko o szkole. Po prostu na luzie mówimy, co nam leży na wątrobie, co nas cieszy czy nawet co nam się śniło. Wystarczył rok intensywnej znajomości bym poczuła, że są moimi bratnimi duszami.
Idę się pouczyć polskiego i angielskiego, i może poczytać historię, bo na środę muszę umieć kolejny rozdział z książki.

niedziela, 11 marca 2012

yhym

Okej, mam czas na miłość. Wrzucam na luz.
Pomalowałam dziś paznokcie lakierem w odcieniu nude. Zjadłam herbatniki i rutinoscorbin, a także wyszłam z psem.
Dzisiaj byłam na rynku z rodzicami. Widziałam cudowne psiaki, a już za 2 miesiące będę miała własnego małego labradorka.
Jutro znowu szkoła, czyli masa testów i sprawdzianów, ale zaliczymy, zapomnimy i jakoś dotrwamy do Wielkanocy.
Nie spałam dzisiaj z powodu rozmyślań, a smutne piosenki z radio wcale mnie nie ukoiły. Czytałam jakiś zapisek z pamiętnika i od razu przypomniałam sobie pewną sytuację, emocje i wszystko inne, co temu towarzyszyło. Fajnie jest sobie zapisywać pewne wydarzenia, bo potem możemy do nich wrócić i odświeżyć pamięć. Warto mieć wspomnienia. I te dobre i te złe.
Życzę miłej końcówki weekendu! Buziaczki!
PS: Nienawidzę pustych dziewczyn, które mówią, że są grube i idą na dietę przy osobach dużo cięższych od nich. To strasznie irytujące. Zwłaszcza, że zazwyczaj zawdzięczają to przemianie materii i nierzadko zjadają nawet więcej od tych "grubasek", a takimi uwagami ranią ich uczucia.

shocked

Kiedyś musiał przecież to zrobić. Są razem - mój A. i D.
Muszę o nim zapomnieć. Ale jak?
Czy jestem naprawdę okropna, jeżeli życzę im szybkiego zerwania? Wymiękam.

sobota, 10 marca 2012

just me

Dzisiaj muszę ogarnąć historię. Chociaż przeczytam te 7 tematów.
Tylko ja potrafię się martwić o około trzy miesiące do przodu o pewną sprawę. Ale może jednak wszystko będzie dobrze? Jeszcze się nie poddam, za wczesna pora. Muszę to przeskoczyć! Życzcie mi zdrowia, a wszystko inne wypracuję.
Dzisiaj zjadłam spaghetti, pojeździłam na rowerku i poszłam do sklepu. Nie jest tragicznie. Przeglądam świadectwa szkolne i będę chyba musiała coś opisać w pamiętniku, bo zaraz pęknę...

czwartek, 8 marca 2012

goodbye glasses

Już w środę prawdopodobnie żegnam moje seksowne okulary. Soczewki dadzą mi mnóstwo możliwości - noszenie okularów przeciwsłonecznych, ćwiczenie na wf'ie z pełną ostrością widzenia. Poza tym lubię swoją twarz bez okularów. Obym tylko dobrze się do nich "dostroiła".
Wiem, że mamy w sobie tyle siły, że się nie poddamy NIGDY! 

me or she

Nie wiem kto jest bliżej jego serca - ona czy ja. Na pewno nikt inny nie wchodzi w grę.
Śpiewa o mnie. Mówi, że lubi moje imię. Tańczył ze mną tango, będzie tańczył poloneza. Żartował, że jestem matką jego dziecka. Jest wobec mnie szarmancki. Chciał żebym dłużej pograła w twistera. Chciał zobaczyć moje kolczyki. Mówił, że mnie zgwałci (?!).  Lubi dotykać mojej twarzy.
Rany, przecież kiedyś tańczyliśmy na oczach D. cha - chę na sali gimnastycznej. Graliśmy w gilgotanie łapek.
Ale to ona dostała różę na dzień kobiet. To z nią gada i to ją odwiedza... Ech, jestem tą drugą.
Sam kiedyś stwierdził: "Ty to jesteś wiesz, ta druga, posprzątaj, zrób obiad, wypierz...". Niby żarty, ale...
Cóż przecież R. kiedyś dostała tulipana od M. , a nie od swojego obecnego partnera na dzień kobiet, a K. dostała kiedyś walentynkę od M., ale to mi wyznał miłość. Ach, ci faceci!

środa, 7 marca 2012

*.*

Geografia napisana świetnie, pytania mi bardzo podpasowały.
Jutro klasowy dzień kobiet. Przynajmniej nie będzie lekcji.
A. jest kochany! Uwielbiam kiedy o mnie śpiewa i gdy setna nauczycielka z rzędu każe nam się umówić na kawę. Razem z K. miałyśmy tak dobre humory, że prawie płakałam ze śmiechu. Znajomi to świetna "rzecz". Zawsze śmiejemy się razem, dokazujemy i nigdy nie jest nudno. Tworzymy zgraną 5-osobową paczkę.
Teraz zmykam obejrzeć jakiś dobry film. Znacie coś godnego polecenia?

poniedziałek, 5 marca 2012

star of the day

Zorientowałam się właśnie, że za każdym razem jedyną dziewczyną z naszej klasy, która najwięcej dokazuje z chłopakami jestem ja. To miłe.
Dzisiaj wkładano mnie pod krzesła i uprawiono ze mną jakieś ogólne kumitsa. Do tego D. powiedział dyrektorce, że to ja szaleję, kiedy ta wpadła skontrolować wrzaski w klasie, haha. Aż mi się pani S. od matmy przypomniała. Kiedyś, gdy D. uderzał pięścią w monitor, krzyczała do mnie: "Co ty robisz?!". Pani od polskiego, jak już mówiłam, jest naszą ukochaną nauczycielką. Chciałabym być jak ona. Bardzo swobodnie prowadzi lekcje, można z nią o wszystkim pogadać, chłopcy non stop prawią jej komplementy lub coś komentują. Jest urocza i szkoda, że nie jest naszą wychowawczynią.
Moja klasa jest cudna. Będę za nimi tęsknić i pewnie na zakończeniu się popłaczę, ale w domu, nie w szkole, bo nie preferuję dramatów na siłę.
Po rekolekcjach wielkopostnych mamy mieć normalne lekcje. Paranoja! Mam to gdzieś, zwieję.
Dzisiaj jeszcze gadałam z A. i pod jego wpływem oglądam "Chłopaki nie płaczą".
Wiosna powoli zaczyna swoje panowanie!


niedziela, 4 marca 2012

I wish I could be neutral

Kocham wiosnę. Kiedyś moją ulubioną porą roku była zima - można było się bawić w GOPR z psem, robić aniołki czy bałwany na śniegu. Jest wówczas mroźno i tajemniczo jak w "Łowcach wilków".
Dzisiaj jednak słoneczko grzejące mnie przez szyby, które wywołało eksplozje energii i polepszyło moje samopoczucie oraz świadomość coraz bliższych wakacji sprawiły, że kocham wiosnę.
Robię historię. Jutro chyba mam spr. z matmy i kart. z niemieckiego. Muszę zrobić gazetkę w szkole i napisać tekst o rekordach Guinnessa. Jestem wykończona. W przyszły piątek kino, jutro urodziny K., pod koniec marca wycieczka szkolna (jednodniowa, ale zawsze).
Teraz czekam na ciasteczka, po które pojechała moja siostra i na herbatę lub kawę.
Weekend mi przeleciał przez palce. To straszne.

piątek, 2 marca 2012

breathe me

Usta uśmiechem obdarowane.
Policzki zaróżowione,
Ramiona odsłonięte.
Włosy?
Hmm, chyba brązowe,
Z zewnątrz słodka,
Wewnątrz gorzka bywa.
Na pozór silna i wesoła dziewczyna.
Kokietka?
Też czasem bywa.
W końcu to normalna dziewczyna.
Lubi deszcz, 
Bo w deszczu nie widać jej łez.
Gdy płacze musi być sama,
Nie może pozwolić sobie na chwile załamania.
Na pozór silna, 
A w środku ledwo się trzyma.
Lubiana?
Możliwe...
Lecz to pytanie bardzo podchwytliwe.
Kocha?
Nikt tego nie wie, zamknięta w sobie,
Może kocha tylko samą siebie...

help, I have done it again

No cześć. Już wiem, że mam w dupie to czy po moich studiach będzie praca. Wszystko mam w dupie.
Zrozumiałam jak czują się ludzie np. po wypadkach samochodowych. Po tym co usłyszałam w środę wieczorem nie mogłam się pozbierać. Nie byłam w szkole w czwartek. Cały czas czułam się jak w jebanym matrix'ie, a najgorsze, że to przecież jest takie typowe. Ryczałam. Nie mogłam przestać. Czuję pustkę i brak chęci do życia. Bo niby po co mam żyć? Poza tym czułam "miękkość w sercu" taką jaką czuję, gdy się strasznie stresuję lub śnię, że umieram no i nogi z waty. Chcę przelecieć następne, niby najpiękniejsze lata życia, aż do 20.  Gdybym nie była tak silna jak jestem, to chyba bym coś sobie zrobiła. Zostanie psychologiem to dobry pomysł. Może kiedyś komuś pomogę w podobnej sytuacji, korzystając z autopsji.
Nie wierzę w przyjaźń, a dzisiejszy polski cały o tym traktował.
Gdyby nie pani od wf'u, prywatnie moja ciocia, a raczej jej poczucie humoru, to dzisiaj byłoby kiepsko. A tak od razu się uśmiechnęłam. Tańczę poloneza z A. Wuefistka powiedziała, że A. na pewno bardzo chce ze mną tańczyć i w ogóle. Cudownie! Do tego mamy iście wiosenną pogodę. :)
Obejrzało mnie około 17 tysięcy ludzi. Dziękuję!