piątek, 27 kwietnia 2012

bonfire

Brakuje mi kręgosłupa moralnego. Nie dbam o to czy ktoś mnie nazwie szmatą. Nie szanuję swojego ciała i emocji - to fakt. Cholerne różowe paznokcie na tle cholernego okna. Kółko się zamyka. Co ja robię? Kilka lat temu bym sobą gardziła. Wytrzymam, prawda? Dzisiaj ognisko - będzie dobrze. Napiszę jutro.
PS: To chyba prawda, że: "You have become what you hate or you hate what you have become."

czwartek, 26 kwietnia 2012

ice cream

Mam ochotę na lody! I to straszną. Egzaminy poszły mi niezbyt dobrze. Jedynie polski i wiedzę o społeczeństwie zaliczyłam bez popełnienia jakiegokolwiek błędu. Zawaliłam geografię, robiąc aż trzy błędy i historię (4 punkty do odjęcia). Zaskoczyła mnie chemia i biologia. Zrobiłam w nich tylko po jednym błędzie, wynikającym z niedoczytania dokładnie danych. Podstawa z angielskiego poszła mi rewelacyjnie, dzięki R. Ogółem nie jest źle. Może się dostanę do II LO. Chciałabym.
Jutro ognisko klasowe - znajomi, muzyka, jedzenie, picie, masa śmiechu. Potrzebujemy tego jak tlenu po tych nieszczęsnych trzech dniach. Potem weekend majowy, na który brak mi planów.
To chyba tyle, uciekam. Miłego dnia!

wtorek, 24 kwietnia 2012

science

Cały dzień uczę się przedmiotów ścisłych.
Zawaliłam dzisiejsze egzaminy - 85 lub 82 procent z przedmiotów humanistycznych oraz 100 procent z polskiego. Nie podoba mi się to.
Chyba umiem chemię! Jestem w szoku! Teraz troszkę fizyki, matmy i... bieganie!


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

education

Wczoraj chemia, dziś historia. Uczyłam się kilka godzin, a i tak został mi jeden dział z chemii, ale ogarnę go jutro, bo dziś czas na historię. Opanowałam resztę materiałów przeznaczonych do trzeciej klasy, a teraz przeglądam ćwiczenia z poprzednich lat. Potem porobię jakieś przykładowe testy. Nie ruszyłam fizyki, nie wiem jak to będzie. Liczę na łut szczęścia. Dzisiaj cały dzień spędzę na naukach humanistycznych - to pewne.
Bierze mnie stres, chyba potrzebuję biegów. Tylko wtedy po prostu wyłączam myślenie i czuję pozytywną energię. Może koło 15 wybędę, więc na rekreacyjny trucht.
Ech, pewnie wpadnę tu jutro, już po egzaminach, by opisać ich przebieg i pochwalić się wynikami.
Boję się, ale życzę Wam (Drodzy Trzeciogimnazjaliści) oraz sobie szczęścia, napływu wiedzy na widok arkusza oraz, żeby było po prostu dobrze! Buziaki! :*

niedziela, 22 kwietnia 2012

mint

Mam mnóstwo energii. Znowu biegałam i kupiłam miętowe rurki. Moje nogi z przodu znośnie w nich wyglądają, ale z tyłu jest tragicznie. Mam dość moich łydek! No nic, schudnę dla nich! Nie mogę sobie pozwolić na zjedzenie sernika lub lodów. Lepiej będzie jak się pouczę.
Jutro nie idę do szkoły, a w piątek idę na ognisko. Dzisiaj nauczę się, więc chemii, a jutro skupię się na historii i bieganiu.
Zaczyna mnie łapać stres przed egzaminami... Nie wiem, co ubiorę. Muszę to ogarnąć.
Jutro mama chce mnie wyciągnąć do miasta... Hm, może wyjmę godzinę z nauki i pojadę, kupiłabym sobie wtedy wodę smakową, żeby mieć, co pić po biegach, kiedy odczuwam niesamowite pragnienie.

piątek, 20 kwietnia 2012

because I'm happy

Jest miło - świeci słońce, ptaszki ćwierkają, wszystko jest takie świeże, nowe, piękne. Dzisiaj biegałam. W sumie pokonałam 900 metrów. W tempie 80 sekund na 300 metrów. To chyba nie najgorzej? Złapałam motywację do ćwiczeń.
Polubiłam, tak naprawdę mocno, moich kolegów. Są mili, opiekuńczy i zabawni. Do tego nie oceniają po wyglądzie czy stanie materialnym, lecz po charakterze. To prawdziwe skarby. Cieszę się, że ich mam. Chciałabym też podziękować tu Marcie. To naprawdę wspaniała dziewczyna - poukładana, mądra, znająca życie i brnąca mimo wszystko do przodu. Uwielbiam jej wpisy prezentujące wysoki poziom intelektualny, opisujące prawdziwe życie i żywe emocje. To nie reklama. Po prostu nie mogłam się powstrzymać od pochwalenia jej działalności.
Jutro zaczynam regularne bieganie!

środa, 18 kwietnia 2012

spring

Nareszcie zawitała wiosna, nie tylko w kalendarzu, ale i w moim życiu. Wszystko się jakby trochę rozjaśniło. Cieszę się niesamowicie. Martwią mnie jedynie egzaminy. Chcę dostać się do II LO, a to nie jest zbyt łatwe. Dlatego dziś pouczę się historii, chemii i może też biologii. Jak zdążę.
Wczoraj była wywiadówka, na której omawiano kwestię balu gimnazjalnego itp. Strasznie drogo nas to wyniesie, ale trudno. Takich rodziców uczniów mam w klasie - szlachta niczym z koziej dupy trąba. Nasze gimnazjum w przyszłym roku zostanie zamknięte. Na całe szczęście już je kończę. Nie wiem o czym by tu napisać...
Trzymajcie kciuki, by egzaminy były proste i żebym się nie stresowała oraz nie miała gorączki tak jak na teście szóstoklasisty. Buziaki!

niedziela, 15 kwietnia 2012

rainy day

Cały dzień w łóżku. Chyba będę chora, tak mi jakoś ciepło. A nie mogę sobie na to pozwolić, bo za 2 tygodnie mam egzaminy.
Czytałam "Pana Tadeusza" i podręcznik od historii, a zaraz będę studiować mapę okolicy dla taty.
Deszczowa pogoda oraz deficyt świeżego powietrza mnie przytłoczyły. Czuję się prawie jak nie ja. W nocy próbowałam słuchać piosenek przez słuchawki, ale moje natrętne myśli zakłóciły tekst słów niemieckich i angielskich utworów. Zasnęłam po połowie godziny. Teraz jestem jakaś zmarnowana, zmęczona, zirytowana...
Uciekam, pa.

sobota, 14 kwietnia 2012

all I can breathe is YOUr life

Wiecie co? Jestem taka pusta w środku. Nie umiem, boję się zapytać samej siebie, co czuję, co myślę, co mnie boli, czego chcę. Boję się, że odpowiedź na te pytania mnie przerośnie, że zmusi mnie do zmian, że znowu nie będę mogła jeść, spać...żyć. I cały czas będę myśleć, myśleć i cierpieć, płakać. Ale kiedyś muszę się otworzyć... Paranoja.
Przechodziłam to w 6. klasie podstawówki, na wiosnę. Pamiętam wszystko jakby działo się wczoraj - niepokój, to, że moje ulubione dania nie mogły przejść przez moje gardło, że wgapiałam się w ścianę podczas oglądania telewizji, rozmowy czy na lekcjach. A podczas tego wgapiania myślałam o wszystkim, zadręczałam się. Później sama w pokoju próbowałam się uspokajać, szukałam porad w Internecie. A w nocy pociłam się, nie spałam, ryczałam. Byłam wyjęta z życia, na skraju wyczerpania. "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego zbyt mi ciążyła, piosenki, które wtedy słyszałam odstraszają mnie i napełniają negatywnymi emocjami do dziś. Pamiętam to drżenie całego ciała po tym wszystkim i pamiętam, że od tamtej pory już nigdy się w siebie nie wsłuchałam. Nie umiem, nie chcę, nie mam sił. Straciłam potem część wiary, którą próbuję odzyskać do dziś. Zmieniłam się, nie wiem czy na lepsze...
Musiałam to wyrzucić, pisanie na kartce mnie męczy, a chyba nikt nie będzie mi robił wyrzutów z powodu mego wywodu tutaj.

czwartek, 12 kwietnia 2012

men's decisions

Tyle się mówi o zdecydowanych facetach, a dzisiaj A. dostał reprymendę o treści: No A., albo D., albo J. (czyli ja), zdecyduj się, bo zwariujesz.
Tańczyliśmy razem poloneza, więc oczywiście musiał mnie podrywać. Po zejściu ze sceny poszedł jedna do D., z którą się regularnie spotyka. Moja wuefistka to widzi i stwierdziła fakty - A. ma rozdwojenie jaźni.
Muszę go zauroczyć! Zrozumiałam, że może on naprawdę nie może dokonać wyboru, a ja mogę mu pomóc go podjąć. Nie będę się między nich wtrącać, ale mogę na boku kusić, prawda?
Ach, bycie kobietą jest cięęężkie.

środa, 11 kwietnia 2012

perfect day

Dzisiaj było dobrze - ciepło, bez żadnego sprawdzianu, spin i z masą śmiechu. Z dziewczynami już się układa jak kiedyś, znowu gadamy o wielu rzeczach, a ja nie czuję się odrzucona. Wyluzowałam, a w piątek po egzaminach ognisko.
Chłopcy nadal są ze mną w dobrych kontaktach, radzę sobie z ich niekiedy ciężkimi żartami, w przeciwieństwie do O., z której dzisiaj śmiała się cała klasa. Wyskoczyła na D., nie pokazała dystansu do samej siebie. Kiedyś może zrobiłoby mi się jej szkoda, bo przecież w 1. klasie sama byłam do niej podobna, ale dziś maksymalnie mnie to bawiło. Na początku jeszcze mogłaby być taka nieobyta, ale teraz? Pamiętam, że od 3 lat walczyłam o to, by mnie lubiano. K. mi pomagała, broniła mnie, a ja dzięki temu w siebie uwierzyłam i teraz już nie potrzebuję jej wsparcia. O. nie daje ściągać. Chce być uczciwa i nieskazitelna, taka jak dzieci w zerówce. Ale to nie ta epoka, nie ten wiek. Sorry. Mogłaby tak jak ja dawać spisywać, załapywać żarty, mieć dystans do swojej osoby i nie przejmować się opinią innych. Rozumiem, że to niełatwe i leży to w kwestii charakteru, ale bez przesady. Ona jest gruba, a ja trochę pulchna. Lecz mimo to O. zawsze nas równała - mówiła "patrz: dziennik bulimiczki, to o mnie i o Tobie". No kurczę, O. ja jestem normalną nastolatką z odrobiną nadprogramowego ciałka, a Ty... Ech, nie powinnam chyba na nią tu jechać, co? Ale przecież to nie jest typowy blog dziewczyny dyktującej innym trendy, więc może się rządzić swoimi prawami.


wtorek, 10 kwietnia 2012

hi

No cześć! Wielkanoc upłynęła mi dość przyjemnie, rodzinnie i leniwie.
Zaraz idę na balkon pomartwić się i pomyśleć ze słuchawkami w uszach. Potrzebuję tego.
Nie mam ochoty (i nie tylko tego) na kino, wyjazdy do miasta i ogólnie. Jeszcze tylko ten kończący się tydzień, kolejny i egzaminy. Nie ma co, szybko się wzięłam za naukę, ale dam radę. Chemia? Rozumiem ją do pewnego momentu - dalej nie chciało mi się uczyć. A skoro umiem chemię, to z czym sobie nie dam rady?
Zamierzam pomyśleć o mojej pracy, szkole. Może pójdę na psychologię lub kognitywistykę? Ewentualnie finanse i rachunkowość. Zobaczymy.Zaczęłam się zastanawiać czy ja jako psycholog to dobry pomysł. Z moją chorobliwą wręcz nieśmiałością... Ale może podnoszenie poprzeczki to dobry pomysł.
Nie lubię mieć takiego burdelu w myślach. Wolę pełny portfel, jasno sprecyzowane cele i słoneczną pogodę.
Zaniedbuję tego bloga. Nie mam motywacji. Muszę się ogarnąć, bo to moje życie i moja przyszłość, o której tak marzyłam od dziecka. Chciałam być kimś, a teraz mam to zaprzepaścić?
Potrzebna mi pomoc, ale nie cierpię dobrych rad, więc jestem w kropce.

czwartek, 5 kwietnia 2012

cute

U okulisty w porządku. Moje oczy są w dobrej kondycji, a nawet mogę już nosić mocniejsze soczewki, których ostatnio z jakichś nieznanych przyczyn nie byłam w stanie zaakceptować.
Już tydzień opieram się pewnej pokusie - jestem dumna.
Tęsknię za prawdziwym pamiętnikiem, który zaniedbałam. Niestety nie mam sił ani czasu tam pisać. A szkoda, bo miło się go czyta z perspektywy czasu. Moje oburzenia i chwile radości po kilku miesiącach wydają się takie zabawne i dziecinne...
Miłego dnia! :*

środa, 4 kwietnia 2012

love changes

Ludzie już się do mnie przyzwyczaili. Umalowałam rzęsy i wyglądam nawet ok. Zaraz jadę do okulistki, by skontrolować stan moich oczu.
Dzisiaj w szkole obchodziliśmy Wielkanoc i Lany Poniedziałek w jednym. Masakra. Nie było tak jak w zeszłym roku, a szkoda, bo naprawdę mi się wtedy podobało, ale teraz też nie ominął mnie zimny prysznic. Dziewczyny zachowywały się jak kompletne gówniary. Nachalnie wchodziły w drogę chłopcom, żeby ci zwrócili na nie uwagę i łaskawie oblali je wodą. Ja nie miałam na to siły i chęci, więc wróciłam do domu. W drodze powrotnej spotkałam M., który dopełnił tradycji. Było dobrze.
Życie własnym życiem, według własnych zasad, popłaca!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

ugly

Jestem brzydka. Dziś słyszałam tylko, że wyglądam beznadziejnie i, że mam natychmiast założyć okulary. Tak - pierwszy dzień w soczewkach. Jest mi przykro, choć wiem, że powinnam olać A. (jednego z głównych dogryzających mi). Niech sobie idzie do D. i da mi święty spokój. Słuchanie takich komentarzy prawie doprowadziło mnie do płaczu. Nie czułam się pewnie, a teraz naprawdę jest mi źle. Słowa potrafią zranić, a te wszystkie komentarze mogli sobie darować. Nienawidzę ich! To nie moja wina, że jestem obleśna. Zresztą, kto jest idealny?