piątek, 4 sierpnia 2017

I can't deny your appetite

Nie było mnie tu wieki. Przeniesienie na nowy kierunek było dobrym pomysłem. Nowi ludzie, świeża krew i alkohol w niej zawarty co weekend mnie obudził. Zaczęłam palić, bardziej kontrolować swoje życie.
Pojawił się w nim M. Chcę wreszcie się odważyć, oddać mu całą siebie. Moje kompleksy nas wykończą. Ciągle to odwlekam, bo jestem za gruba, za brzydka, za biedna. STOP.
Zapisałam się na kurs na prawo jazdy. Jestem oczarowana, zarówno jazdą jak i instruktorem. Chyba się zauroczyłam. Ciągle o nim myślę, o jego głosie, tym uczuciu, gdy kładzie mi dłoń na kolanie, na ręce. Wiem, że jego intencje są czyste, ale ja to wszystko już dawno wyolbrzymiłam. Pociąga mnie władza, doświadczenie, wiedza, pozycja społeczna. Lekarz, wykładowca, instruktor? Rozpływam się, chociaż wyglądem nie są na jakiś wyżynach.
Muszę znaleźć jakąś pasję. Coś do czego będę dążyć mimo przeciwności. Świat stoi przede mną otworem, a ja wezmę z niego tyle na ile się odważę, więc mam nadzieję, że końcówka tego roku przejdzie do historii, jako mój najlepszy czas!
Myślałam też w sumie o tym jak życie bywa przewrotne. Kocham A. już 5. rok, mimo tego jak mnie zranił. I gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że to on będzie miłością mojego życia to... Śmiałabym się do łez, które dziś nie płyną z moich oczu tylko dlatego, że tłumię emocję.