wtorek, 31 grudnia 2013

ostatni dzień „pechowej” trzynastki

Siedzę sama w domu i oglądam Warsaw shore - siostra u fryzjera, brat w pracy, rodzice na mieście. Nie wierzę, że ten najgorszy, jak dotąd, w moim życiu rok nareszcie się zakończy.
Było w nim masę łez, rozczarowań, załamań, zawahań, niespełnionych marzeń, zrujnowanych nadziei. Co prawda zdarzały się jakieś przebłyski szczęścia, ale już nawet nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć.
Chciałabym życzyć Wam (i sobie), aby nadchodzący 2014 był totalnym przeciwieństwem 2013. Oby zrealizowały się w nim, choć po części, Wasze plany, abyście odnaleźli zagubioną nadzieję, sens życia. Dużo imprez, poszerzania grona znajomych, multum śmiechu (szczerego), jeszcze lepszych wyników w nauce/pracy, znalezienia mężczyzny/kobiety będącej dla Was oparciem i powodem do codziennego zmierzania się z często niełatwą rzeczywistością. Niech Wasze ambicje rosną!
Spełnienia zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym!
Życzę Wam, po prostu, szczęśliwego Nowego Roku! ♥
(Dla każdego bowiem szczęście znaczy, co innego, ale tego właśnie chcę - aby każdy odnalazł w tym nowym roku, to czego szuka.)
PS: Wiem, że to może głupie, przykładać aż taką wagę do przejścia w nową datę, ale każda okazja do wprowadzenia korzystnych zmian w swoim życiu jest dobra. Ja zamierzam: ćwiczyć, nie poddawać się, znaleźć miłość, być usatysfakcjonowana, tym, co zrobię.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

ma name is whatever you call me

Napisał do mnie, gdy mnie akurat nie było. Jedno słowo, jedna emotikona, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zaczęłam dosłownie skakać, śmiać się, wyobrażać sobie nas razem, trząść się. To nie jest normalne. On znaczy więcej niż wszystko dookoła. Najważniejszy na świecie. Jak do tej pory nikt nie był na jego pozycji i chyba nieprędko się to zmieni. Jutro - co najmniej - osiem godzin przy Nim. Dziękuję Ci Boże, bo mam w sobie teraz pełno nadziei, oby nie była ona tylko płonną.


na dobrej drodze

Wczoraj całą noc walczyłam z irracjonalnym strachem i zaczynam odnosić zwycięstwa. Co prawda budziłam się kilkakrotnie, lecz po chwili uspakajałam oddech i ponownie zapadałam w sen. Przejęłam kontrolę i o to chodzi! Rozmawiałam z koleżankami, uzgodniłyśmy parę kwestii, dogadałyśmy szczegóły i czekamy na jutro - godzina 19. Jestem cała w skowronkach. :) Aż mam chęć na naukę. Jutro tu jeszcze wpadnę z życzeniami dla Was! :*




niedziela, 29 grudnia 2013

nyktofobia

Ja to chyba nigdy nie będę w pełni zdrowa. Nie sypiam w nocy i jestem tym faktem przybita. W nocy słyszałam nawet klikanie touchpada, tykanie zegara. Byłam zlana potem i wierciłam się chyba przez dwie godziny, a moja wyobraźnia podsuwała mi jakieś chore wizje. Z chęcią skoczyłabym do jakiegoś psychologa. :( Staram się sama zwalczać lęki i ogarnąć cykle rozwojowe grzybów. Super opcja na niedzielę. Wczoraj poszłam na całość i nadałam nowy kształt moim brwiom. Moja siostra zadbała o moje paznokcie, a ja nareszcie zdecydowałam się, co ubieram na wtorkową domówkę. W ogóle mam plan na nową siebie. Zadbam o wygląd, schudnę, zmienię nastawienie, otworzę się na innych, spełnię marzenia, ograniczę lęki i będzie pięknie. W końcu parzysty rok musi przynieść coś dobrego, hahahahaha. :) Rodzice są na urodzinach chrześniaczki taty, a ja sobie przeglądam różnorakie strony internetowe. Mam tyle nauki, a zapał, jak zwykle w drugim półroczu, gdzieś się ulotnił. :( Rozprawka, sprawdziany (historia, angielski, niemiecki), kartkówka (biologia), lektura. Czy oni naprawdę myślą, że uporam się z tym w tydzień?! 2. i 3. stycznia sama robię sobie wolne, bo moja wspaniała szkoła, nawet po Nowym Roku nie może pozwolić sobie na odpoczynek. Cóż, ja potrzebuję jeszcze wolnego i już wyczekuję ferii zimowych na początku lutego. ♥



czwartek, 26 grudnia 2013

mam dość

Pieprzę składnie. Nic więcej im nigdy nie powiem. Niech zamkną pyski. Robią ze mnie ofiarę w obliczu rodziny. Nie chcę tego, nie potrzebuję litości. Muszę wszystko dusić w sobie, tak jest lepiej. Może to mnie rozjebie wewnętrznie, ale nikt się o tym nie dowie. Ile razy można płakać, gdy inni się śmieją. Nie mogę im ufać, więc nie będę. Gówno o mnie wiedzą, a szczekają. kurwakurwakurwakurwa To moje życie, pojmujecie to?! Nawet jeżeli jest zjebane, wciąż należy do mnie, TYLKO do mnie. Jebie mnie wasza egzystencja, więc łaskawie spierdalajcie od mojej. Super święta! :)))))

poniedziałek, 23 grudnia 2013

łzy szczęścia smakują najlepiej

Jestem niestabilna emocjonalnie. Lawiruję między euforią a rozpaczą. Za tydzień chcę wylądować w Twoich ramionach. Wtedy spełnią się moje marzenia i będę mogła nareszcie oddychać pełną piersią. Wtulić się ponownie w Ciebie. Jeszcze raz czuć pod palcami szczęście. Badać najpiękniejszą na świecie powierzchnię z pasją i zachłannością. Tego życzę sobie na święta. Oby Wam także ziściły się marzenia! ♥




Powiedziałam mojej miłości by wszystko zniszczyła,
Przecięła wszystkie liny i pozwoliła mi upaść.

środa, 18 grudnia 2013

Migrena

Super 30 minut w szkole. Nawet nie weszłam na lekcje, a już z niej wyszłam. Jutro dostanę zjebę od wychowawczyni, że jej o niczym nie poinformowałam. Perfect!
PS: Zapakowałam prezencik dla G. - 50 twarzy Greya i czekoladę. Mam nadzieję, że się ucieszy. Stresuję się jutrem. Pewnie spotkam A. z ekipą i trochę pogawędzimy.

wtorek, 17 grudnia 2013

Last Christmas

Śpiewanie kolęd na lekcjach i masa prób. Muszę zrobić Gwiazdę Betlejemską albo chociaż przygotować materiały do jej stworzenia. Będzie pięknie. Stresuję się trochę, a w szkole idzie mi coraz gorzej. 3+ z biologii i 3 z wf'u mnie nie satysfakcjonują. No cóż, takie życie. Spinamy poślady i brniemy do przodu, z nadzieją na lepsze wyniki, tak? Za dwa tygodnie Sylwester w starym, dobrym gronie. Can't wait!

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ostatni tydzień

Jeszcze tylko cztery trzy dni nauki, potem wigilia klasowa i święta. Super sprawa. :) Plan na dekoracje, za które odpowiadam nareszcie powstał i wystarczy tylko go wykonać. Jutro ostatnia kartkówka w tym roku (z angielskiego) i sprawdzian (z WF'u), po których wracam do domu i szykuję się na rekolekcje. Środa upłynie mi pewnie, jak zwykle, przyjemnie i szybko, a czwartek równa się skróconym lekcjom. Nadal nie czuję żadnego klimatu czy tam atmosfery świąt, ale może to przyjdzie z czasem. Moja rodzinka zajmuje się porządkami, a ja odpływam w świat książek. Wczoraj udało mi się usnąć praktycznie zaraz po położeniu się do łóżka i obudzić dopiero przed 8. Cieszę się, że to koniec tych nocnych pobudek, za które odpowiadała najpewniej autosugestia. W moim życiu jest stabilnie i nudno, ale lepsze to niż jakieś dramaty.


sobota, 14 grudnia 2013

Orbitrek?

Gdyby na święta moja siostra sprawiła sobie prezent w postaci trenażera eliptycznego byłabym wniebowzięta. Niestety, aż tak dobrze nie będzie. Chyba... Nie mogę się zmotywować do ćwiczeń na innych przyrządach lub karimacie. Dieta też kiepsko mi idzie. Rozglądam się za jakimś strojem, w którym korzystnie bym wyglądała na szykujących się w tym miesiącu imprezach. Muszę przejrzeć gruntownie szafę i zrobić porządki w pokoju. Może ubiorę małą choinkę? Ścięłam 5 cm włosów i teraz niemiłosiernie się puszą. :< Wyrobiłam się na piątkę z matematyki i spokojnie czekam na koniec półrocza, a w głowie majaczy mi już wizja wakacji. Ech, trochę sobie na nie jeszcze poczekam. Zaniedbałam moje psy. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio spędzałam z nimi dłuższą chwilę. Wczoraj nieco rozweseliła mnie pogawędka z K. - zawsze potrafimy odnaleźć wspólny język i śmiać się z niczego. Czuję, że się zaprzyjaźniamy. Brakowało mi takiej osoby, przy której mogłam być swobodna, otwarta i spontaniczna. Odkąd skończyłam znajomość z M. z nikim nie byłam tak blisko w sensie duchowym. Jeszcze trochę i zacznę się jej zwierzać, a to byłoby dla mnie korzystne. Pamiętam, że gdy przyjaźniłam się (rzadko używam tego słowa, ale tu jest ono adekwatne)  z M. wzrosła moja samoocena i chłopcy częściej zwracali na mnie uwagę, m.in. dlatego, że była ona popularna i podobnie jak K. zawsze miała grono wiernych adoratorów i kolegów, z którymi mogłaby mnie poznać. Szczerze, to żałuję, że tak drastycznie urwałyśmy kontakt, ale widocznie tak już musiało być. W innym wypadku nie poznałabym K., nie zbliżyła się do A. i byłabym zupełnie inną osobą. Jest dobrze. Miłego weekendu!

czwartek, 12 grudnia 2013

Typowy czwartek

Oczy same się zamykają po tak nudnym i męczącym dniu. Śmiejemy się razem coraz rzadziej, a ja nieustannie myślę o tym, gdzie pójść na imprezę noworoczną. Tak nota bene, to od pewnego czasu budzę się w nocy i nie mogę usnąć. Jest to podsycane moim strachem przed... duchami. Ksiądz na religii zaprezentował nam film o egzorcyzmach, a ja od zawsze byłam niesamowicie przestraszona sprawami paranormalnymi, eschatologicznymi. Mój mózg robi mi, więc na złość, wpędzając mnie niemalże w panikę, gdy tylko zgaszę światło. Nic to, muszę jakoś się odprężyć i wszystko wróci do normy. Nie czuję magii świąt (może przez brak śniegu) i z niedowierzaniem patrzę w kalendarz. Kolejnym stresującym czynnikiem jest wizja mojej osiemnastki, którą pewnie spędzę w klubie lub domu (zorganizuję domówkę). Moje paznokcie są w opłakanym stanie, a moja przyjaciółka zaczyna swoisty romans z chłopcem, który mi się niesamowicie podobał, a którego odrzuciłam rok temu. Damn it! Idę zrobić gorące kakao i zasiąść do Lolity.


środa, 11 grudnia 2013

Uprzedmiotowiona

On uwłacza mojemu człowieczeństwu skupiając się tylko na fizyczności. Gdyby zechciał zajrzeć w mą duszę równie ochoczo, jak w majtki.

Protista

Cała głowa wypełniona po brzegi biologią, a przecież mam też parę dobrych lektur do ogarnięcia. Spinamy się i do przodu! Jeszcze tylko tydzień i chwila oddechu. Nie wiem, którą opcję wybrać... Sylwester w starym, małym gronie czy może większa imprezka wśród nowych ludzi?

piątek, 6 grudnia 2013

Długi weekend

Szczypią mnie oczy, ale niestrudzona siedzę przed lekturą. Wiatr popsuł mi plany i dzień spędzam zawinięta w koc przy grzejniku. Zrobiłam sobie całkiem uroczy manicure świąteczny. Zapach mandarynek unosi się w powietrzu, a mi przypominają się wczorajsze, klasowe mikołajki. Była masa śmiechu, zabawy, porcja zdjęć w lustrze, oglądanie rozgrywek międzyszkolnych w koszykówce i parę nudnych lekcji w tym pisanie epitafium na języku polskim. Miałam opory przed jego rozpoczęciem, ale się przemogłam i wyszło całkiem, całkiem.  Moje dni są mieszaniną wzlotów i upadków. Środa była tragiczna - popsuty humor, zamartwianie się, spadek samooceny, a czwartek - totalne jej przeciwieństwo. Tak przy okazji, to martwię się o moją mamę i szukam jakiś poradników, które mogłabym jej podsunąć albo, na których bazie, ja sama będę w stanie polepszyć jej stan. Chcę jej pomóc, bo przechodziłam przez to samo, co ona i jestem od niej silniejsza. Mimo, że odziedziczyłam po niej skłonność do nerwic i depresji, potrafię zwalczyć je we wczesnym stadium bez niczyjej pomocy. Muszę wracać do obowiązków!
Życzę Wam miłego dnia i bogatego Mikołaja (?)! 


wtorek, 3 grudnia 2013

Zamykam oczy

Jestem zmęczona, ale zadowolona. Wróciłam do domu godzinę wcześniej i znalazłam kolejną psychologiczną książkę wartą przeczytania. Tylko kiedy znajdę na to czas? Muszę wziąć się za Pana Tadeusza i Lalkę. Podejdę to tego machinalnie - byleby przebrnąć przez ileś tam stron. Wypadałoby też ruszyć protisty i rozpocząć treningi plus poszukać jakiś inspiracji na sylwestrowy strój (żeby oczarować paru kolegów) oraz mikołajkowy prezent dla koleżanki z klasy. Och, tyle do ogarnięcia, a tak mało chęci. A tak abstrahując to kocham Lucasa Bernardini'ego! Mógłby zostać moim mężem.


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Grudzień

Mamy ostatni miesiąc 2013 roku. Możecie w to uwierzyć? Bo ja wciąż jestem w szoku. Czas pędzi jak szalony. Dostałam szóstkę z wypracowania z polskiego - naczytałam się baaardzo miłej opinii polonistki i moja samoocena poszybowała drastycznie w górę. Napisałam sprawdzian z historii, choć raczej nie najlepiej, jak to możliwe. Z biologii także otrzymałam 6 za wysoką liczbę punktów zdobytych w olimpiadzie wiedzy o żywieniu. Jestem w szoku, że tak świetnie mi idzie. Plany na Sylwestra są, teraz trzymam dietę pt: 1000 kcal i czekam na efekty. Trochę zazdroszczę Ż., że jest tak rozchwytywana przez mężczyzn, ale może gdybym wybrała się z nimi na imprezę, też nie pozostawałabym gorsza od niej... Kto wie? Cieszę się, że wybrałam opcję bycia w grupie bez K. - dzięki temu, teraz jest mi tak dobrze. Zmienili rozpiskę klas i teraz na polskim siedzę w doborowym towarzystwie. Smile now, cry later! ♥

sobota, 30 listopada 2013

Zestresowana

Boli mnie brzuch z nerwów. Myślę, że dobra lektura by mnie uspokoiła, ale aktualnie cierpię na jej brak. A. niczego mi nie zaproponował, więc wysłałam wiadomość do koleżanek i czekam na odzew w międzyczasie oglądając pretty little liars. Moje rodzeństwo wybiera się na domówkę, a ja nie chcę znowu jako jedyna siedzieć w domu. Boję się jednak, że w klubie dziewczyny będą wściekłe, że przyszłam i w poniedziałek jakoś mi się odetną. Chociaż... one takie przecież nie są! Muszę się ruszyć. Tata pewnie chętnie zawiezie i odbierze mnie z umówionego miejsca, bo jestem jego oczkiem w głowie. Mam też plany, co do stroju i odpowiednie nastawienie. Oby wszystko się udało. Będę miała wrzody od tego mojego zamartwiania.

piątek, 29 listopada 2013

Wizyta u ortodonty

Zaliczyłam sprawdzian z niemieckiego i bezstresowo spędziłam historię i społeczeństwo, polski i zajęcia artystyczne. Chyba zaczynam przyjaźnić się z jedną z moich nowych koleżanek z klasy. Mamy podobne spojrzenie na świat, sytuację życiową, poczucie humoru - rozumiemy się bez słów i gdy jesteśmy razem cały czas się śmiejemy. Gdy przyszła do naszej klasy, myślałam, że mnie nie polubi, będę dla niej za nudna, ale jak widać pomyliłam się i do dziś jestem w szoku, że tak nam się super układa. Gdy usiadłyśmy razem w ławce, K. i M. (które traktują mnie z wyższością i doceniają dopiero, gdy ktoś inny się ze mną dobrze bawi) skomentowały to słowami: Patrz jakie teraz przyjaciółki się zrobiły! Pff, zazdrośnice. Po szkole dziewczyny udały się na zbiórkę żywności (są wolontariuszkami, ale nie zapisały mnie do swojej grupy, bo stwierdziły, że i tak nie przyjdę), a ja poszłam do ortodonty. M. zaproponowała mi, żebym poszła im potowarzyszyć i jestem pewna, że gdyby nie moje plany, teraz rozdawałabym z nimi ulotki. Ortodontka dokleiła mi dwa z trzech odklejonych zamków (przy ostatnim miała problemy techniczne) i zmieniła mi ligatury z błękitnych na jasnoróżowe. Wyglądają na przezroczyste. Wizyta nieco się przeciągnęła, więc nie zdążyłam na autobus o 14:20 i wróciłam do domu z siostrą, która akurat była w mieście. Teraz martwię się jutrzejszym wieczorem. Liczę na jakąś propozycję od A., bo inaczej będę musiała napisać do dziewczyn i "wprosić" się na imprezę do nich. :)


czwartek, 28 listopada 2013

Końcówka listopada

Listopad dobiega końcowi, zbliża się jego ostatni weekend. Matematyka zaliczona i coś czuję, że może nawet wpadnie szóstka. Teraz siadam do niemieckiego, mam masę słówek do nauczenia i parę prostych zasad gramatycznych. Czytam niesamowicie wciągającą książkę - Chudą autorstwa Judith Fathallah. Chłonę ją z prędkością światła i jestem oczarowana. Z każdą stroną coraz mocniej czuję, że psychologia to coś, co mnie fascynuje, jest moim powołaniem. Dzień w szkole upłynął naprawdę przyjemnie. Zaczynałam lekcje o 9:50, więc po wyjściu z autobusu pokręciłam się trochę po galerii i poszłam na dwie godziny wychowawcze, podczas których (mimo moich obaw o wyalienowanie) świetnie się bawiłam. Zrobiliśmy mikołajkowe losowanie i zwyczajnie plotkowaliśmy. Miałam cudowny humor, który został ze mną aż do teraz, na lekcji prawie płakałam ze śmiechu no i dowiedziałam się, że moje koleżanki też nie mają planów na Sylwestra, więc zdecydowałyśmy, że jeżeli nie dostaniemy zaproszenia na jakąkolwiek domówkę/imprezę same coś wymyślimy. Nowego Roku nie przywitam, więc w żadnym wypadku samotnie! W andrzejki też chcę się gdzieś rozerwać i wprawić w dobry nastrój po tym stresującym tygodniu (co dzień jakiś sprawdzian bądź lektura) i przed Adwentem (który spędzę w domu).
Muszę iść na podwieczorek! Do napisania! :)


środa, 27 listopada 2013

Shine bright like a diamond! ♥

Zdecydowanie muszę zmienić kolorystykę bloga. Ten jest za stanowczo za ciemny, zbyt pesymistyczny, jak na mój aktualny stan. Zmieniłam podejście do życia, co zaprocentowało. Zbliżyłam się z koleżankami z klasy, czuję się z nimi swobodnie, lepiej niż z K., którą znam znacznie dłużej. Przykładam się do nauki i liczę na lepsze stopnie, które stopniowo zaczynam zdobywać. Mój A. zakończył swój kolejny związek, zauważyłam, że zwykle nie trwają one powyżej trzech miesięcy. Dziś nieco poplotkowaliśmy na przystanku, zasugerował, żebyśmy spędzili wspólnie z naszymi znajomymi andrzejki oraz Nowy Rok. Chciałabym! Kiedyś nie lubiłam wcześnie kończyć lekcji, bo zazwyczaj snułam się wtedy sama po mieście. Teraz czekam na nie z niecierpliwością, bo spędzam je w doborowym towarzystwie, które doprowadza mnie do płaczu... ze śmiechu. Uwielbiam momenty, w których nieświadomie jesteśmy w centrum zabawnej sytuacji i zwijamy się ze śmiechu na środku ulicy. Czuję się lubiana i szanowana, a do tego właśnie dążyłam. Dużo sie uśmiecham, odwiedzam regularnie bibliotekę i wracam na bloga. Życie jest piękne, tylko trzeba umieć je dobrze wykorzystać.



środa, 13 listopada 2013

apatia

Dowiedziałam się dziś, że moja koleżanka z klasy ma depresję. Była ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewała. Zawsze wesoła, otwarta, z gronem przyjaciół przy boku, oryginalna, szczupła, pewna siebie, piękna, charyzmatyczna. A może to była jej maska? Przybiła mnie ta wiadomość. Chce mi się płakać. Tak bardzo chciałabym ją przytulić i powiedzieć, że będzie dobrze, żeby się trzymała, że jej kibicuję. Jezu, ludzie potrafią być bardzo złożeni. A ja jestem pusta, choć udało mi się dzięki zmianie nastawienia zyskać parę dobrych wspomnień. Koleżanki się do mnie zbliżają, jesteśmy prawie, że na granicy przyjaźni. Zapominam sobie o panu A. Chcę kogoś totalnie nowego. Za tydzień wychodzę do klubu ze znajomymi. Jezu, marzę o tym, żeby napić się wódki, zapomnieć, odreagować. Na Sylwestra planów brak, ale może dostanę jakąś propozycję w ostatniej chwili. Czas płynie zbyt szybko. Jestem skołowana. Czuję się jak dziecko, a przecież w styczniu rozpocznę 18 rok życia.
Czas wziąć życie w swoje ręce i zawojować świat!


piątek, 1 listopada 2013

idedalej

Dobra, byłeś tylko kolegą. Niech tak zostanie. Od jutra skupiam się na sobie - dieta, ćwiczenia itp. Kiedyś odnajdzie mnie miłość, a gdy będę nosić mniejszy rozmiar przyspieszę ten proces. Nie lubię świąt. Boję się zbliżającego się grudnia.


czwartek, 17 października 2013

bad

Tak strasznie się boję, że już zawsze tak będzie. Będę samotna, aż po kres mojego życia. To mnie zabija od środka. Gdzie miejsce na szczery śmiech? Teraz każdej nocy desperacko modlę się o kogoś bliskiego. Pomocy! Proszę…
Szkoła, praca, ćwiczenia. A gdzie czas na mnie? Istnieć to nie znaczy żyć. Wiem to, ale nie mogę ruszyć do przodu. Chyba jestem  naprawdę brzydka. Ale przecież chciał ze mną być tak przystojny i rozchwytywany chłopak, że nie mogę być kompletną maszkarą. Samoocena leci na łeb na szyję. O ile możliwe jest spadnięcie z tak niskiego pułapu. 
A. kocham Cię. Szczerze, oddanie i bez wzajemności. Nienawidzę jedynie tego, że roznieciłeś we mnie nadzieję, by potem raptownie ją zgasić, a raczej próbować, bo ona wciąż się tli i z każdym Twym pocałunkiem czy spojrzeniem, oddanym mi ukradkiem, rośnie.

kochamkochamkochamkochamkochamumieramkochamkochamzabijaszkochamkochamzasłużyłamkochamkochamidiotkakochamkochamchoćkochamniekochamwartokochamśmiećkochamzekochammniekochamzabijkochammnieproszęjużniemamsiłyudawać


niedziela, 18 sierpnia 2013

hurt

To boli. Ma kolejną. Nie będę tego roztrząsać. Obiecałam sobie wczoraj, że jeżeli nie da mi na grillu żadnego podtekstu, to zapominam o nim. Usuwam notatki, rozmowy... Nie ma powrotu.
Łapię się na tym, że ciągle o nim myślę, ale muszę się otrząsnąć. Skupić na czymś innym, otworzyć na świat, ludzi. Poznać kogoś płci męskiej w nowej klasie, gdziekolwiek.
Jestem rozbita, ale ok. Pocierpię, popłaczę, zaliczę dół, a potem wstanę, jak gdyby nigdy nic i ruszę z kopyta do przodu. To sobie obiecałam i słowa dotrzymam.
Jedynie nadzieja szepce mi do ucha:"już był prawie twój, nie odpuszczaj". Zagłuszę ją! Inaczej będę w tym tkwić do emerytury, a życie przecieknie mi przez palce. Im szybciej zacznę zrywanie z nim więzi, tym szybciej będę prawdziwe wolna.


wtorek, 30 lipca 2013

:)

Grill w poniedziałek? Czemu nie! Poznałam nowych ludzi, świetnie się z nimi bawiłam, choć na początku nie chciałam iść na tę imprezę, teraz cieszę się, że jednak wyszłam z domu. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, piliśmy, biegaliśmy przez cmentarz krzycząc (o.O) - wspomnień mam pełno. Niestety o 23 zaczęło się błyskać i o 24 już byłam w domu. Poza tym nie mam zastrzeżeń. Była dziewczyna A., której nie cierpię, a ona była dla mnie milutka i w ogóle. Matko, gdyby wiedziała, że jej chłopak ją ze mną w pewien sposób zdradził to... No mniejsza, właśnie wróciłam z pracy, przemoczona do suchej nitki i się troszkę dogrzewam w oczekiwaniu na obiad. Kupiłam z tatą w okazyjnej cenie stepper. Teraz tylko muszę dokupić do niego baterię, żeby zadziałał wyświetlacz i zaczynam regularne treningi. Wczoraj po 10 minutach ćwiczeń byłam cała mokra od potu, ale sprzyjała też temu temperatura za oknem. W południe mój termometr wskazał 42 stopnie. :o Moi znajomi na wyjeździe, a ja nie próżnuję. To oni będą żałować, że mnie nie zabrali, nie odwrotnie! :) W sobotę może ktoś zrobi ognisko? Np. M... byłoby miło i poznałabym znów nowych ludzi. Podoba mi się poszerzanie grona znajomych i to bardzo! Wkurza mnie, że mój kuzyn rozpowiada innym o tym, co robiłam na jego imprezie itp. Jakbym jeszcze zrobiła coś złego to rozumiem, ale ja po prostu pocałowałam jego psa, a oni myśleli, że chodzi mi nie o psa, a o jakiegoś kolegę. Wkurza mnie takie obrabianie dupy. Do mnie to napiszą tylko jak czegoś ode mnie oczekują, ale do innych to bez problemu o mnie piszą. DNO I WODOROSTY! Ciekawe czy powiedział też, że jego laska zarzygała w Sylwestra całą podłogę i jego rękę, buty, spodnie i trzeba ją było innym razem wnosić do garażu bo była nieprzytomna od zbyt dużej ilości wypitej wódki? CIEKAWE! Ech, szkoda słów, właśnie pisałam trochę z nowo poznaną koleżanką, z którą jak się okazało byłam u bierzmowania, a od września wybiera się do mojej szkoły. Bardzo miła i otwarta dziewczyna. Dobra, kończę! Buziaki! ♥



poniedziałek, 22 lipca 2013

EPIC

Szczęście dookoła mnie! Ajajaj, to prawda, że im mniej czegoś pragniemy, tym bliżej nam do osiągnięcia tego. Pojechałam z M., w aucie była miła atmosfera, choć na początku żałowałam, że z nią jestem, bo gdy siedzieliśmy ze znajomymi ona się nudziła i ciągle chciała tańczyć w towarzystwie sporo starszej kuzynki i jej koleżanki, a ja oczywiście musiałam podążać razem z nią. Na końcu jednak stwierdziłam, że może to dobrze, że tyle tańczyłam. Gdy zostałam sama z K. i jej chłopakiem (prywatnie moim kuzynem) to nie odezwali się do mnie ani słowem, przez co czułam się jak odludek. Znowu. Odeszłam więc i było świetnie! Tańczyłyśmy w kółku i jacyś chłopcy zaczęli tańczyć z nami, zupełnie obcy, ale jeden z nich (ten tańczący zaraz obok mnie) był obłędny! Jeszcze odpowiadał na mój uśmiech itp, naprawdę podpasował mi zachowaniem i wyglądem. Gdyby nie kolega, który wziął mnie do tańca pewnie bym z nim zatańczyła sam na sam. Ech, gdybym chociaż wiedziała jak się nazywa. :| Były chłopak mojej byłej przyjaciółki również był uprzejmy, zaczepiał mnie, machał itd. Jak tylko pojechała dziewczyna A., ten podszedł do mnie i zatańczyliśmy do ostatniej piosenki, jaką grano tej nocy. Złapał mnie za pupę, więc go lekko odepchnęłam i zagroziłam, żeby tak nie robił. W końcu już coś sobie wobec niego postanowiłam- to tylko kumpel! Spotkałam koleżanki ze szkoły i klasy, kuzynkę, kuzynów i w ogóle czułam się dobrze, o dziwo nic nie wypiłam, a czułam się jak na lekkiej "fazie". Może to pod wpływem tańca i uwalnianych endorfin? :) Nie mam pojęcia. Dziś A. polubił moje zdjęcia na Facebooku, choć robi to naprawdę rzadko! Byłam w szoku. Kurdę, nie lubię tego, że non stop bawi się moimi uczuciami i rozbudza we mnie nadzieję. Łatwiej byłoby mi o nim zapomnieć, gdyby nie przytulał mnie w tańcu. Rano marzyłam o wtuleniu się w jego ramiona. W ogóle to chyba boję się wejścia w związek. Nie wiem, co miałabym wtedy robić/mówić. Muszę jeszcze do tego dojrzeć. Jeszce bardziej się otworzyć, pokochać siebie. Jestem już temu bliska. Uwielbiam tu pisać. Miłego tygodnia! Życzę Wam WSZYSTKIEGO, CO NAJLEPSZE, choć może wystarczy, że po prostu docenicie to, co macie i to, co możecie mieć przy minimalnym wysiłku. Możliwe, że wtedy okaże się, że macie już coś najlepszego lub wcale nie potrzebujecie ideału? :>