środa, 29 lutego 2012

nope

Kurczę. Wczoraj praktycznie cały czas byłam poza domem - zakupy w tesco i odwiedziny u cioci. Wróciłam do domu około 21. i wkuwałam na geografię, którą zawaliłam, bo uczyłam się innego działu. Zawsze ok. :)
Em, dzisiaj o 19. do okulistki. Jutro niby miał być szpital z tatą, ale mam szkołę.
Nie zrobiłam projektu z niemieckiego. Nie mam siły i pomysłu. Zresztą nie chcę odwalać całej roboty za pozostałe dwie osoby. Gdy stwierdziłam, że zgłoszę nieprzygotowanie zaatakowały mnie ze słowami: "Ty to sobie możesz zgłosić, ale nam szkoda." No kurwa, to ruszcie dupska i nie będziecie musiały zgłaszać.
Z testu z CKE z polskiego miałam 31/34 pkt. Tak, tak, jestem niezła.
Jadłam przed chwilą mleko skondensowane w tubce. Mmmm.
Idę robić lekcje, bo potem będę musiała szykować się do lekarza.
Aaa, zapomniałam o kłopocie z weselem mojej kuzynki w lipcu. Prawdopodobnie zostanę zaproszona z os. towarzyszącą. Kogo ja wezmę? Co z tą osobą będę tam robić? A jak pójdę sama, to co?
Matulko, A. nie pójdzie, bo mu D. nie pozwoli. Umarłaby wtedy z zazdrości. Ale jak nie on to kto?


poniedziałek, 27 lutego 2012

first day of school

Czułam się jak we wrześniu. Pokochałam wiosnę, serio. Słońce, taka inna atmosfera i od razu dużo energii, uśmiechu, kolorów!
W szkole dobrze, chociaż zapowiedziano nam już 4 sprawdziany. No zawsze spoko.
Kupiłam w drodze ze szkoły wodę i muszę się pochwalić, że nie jadłam nic słodkiego, a to duży sukces. Zaraz zjem obiad, zrobię lekcje i może poćwiczę brzuszki lub pobiegam, ale to po 15.
Jestem szczęśliwa. Z dziewczynami miałam multum tematów do rozmowy.
W nocy prawie w ogóle nie spałam. Dopiero, gdy wyrzuciłam poduszkę, udało mi się zasnąć na samym prześcieradle z jaśkiem, około 2. bądź 3. Rzadko mi się zdarzają takie sytuacje. Zazwyczaj zasypiam po 0,5 godziny i budzę się bez problemów następnego dnia rano.
Życzę Wam miłego dnia i dużo słoneczka, które właśnie mnie przypieka przez okno.
PS: Kocham moją klasę. To co wyrabiamy na polskim i z panią od biologii to jakiś hardcore, ale jest naprawdę zabawnie. A dzisiejsza historia? Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu.

wtorek, 21 lutego 2012

keep your head up

Jeej, właśnie dogaduję szczegóły i już jutro pędzę z K&K do kina! Oby to wypaliło, bo mam już dość spędzania całych dni w domu.
Dziś zakupy z mamą i tatą - udane. Zaraz przyjedzie też moja siostra z chłopakiem i pizzą.
Nie ma co narzekać!
PS: I przed chwilą okazało się, że chyba kina nie będzie, bo K. nie może jutro wyrwać się z domu. :( Jutro pojadę, więc z mamą do miasta zrobić zdjęcie moim zębom no i rozejrzymy się za butami.

niedziela, 19 lutego 2012

thinking isn't for fools

Nienawidzę moje stanu ducha, który utrzymuje się już 3. dzień.
Siedzę i myślę, a raczej udaję, że to robię, bo tak naprawdę zamykam się na siebie, żyję gdzieś obok. To niebezpieczne. Tłumię prawdziwą siebie, boję się poznać prawdę.
Gdzie się podziało moje: "Żyj chwilą!"? Czy w ogóle kiedyś było?
Za dużo spraw, za mała głowa. Liceum, a dokładnie jego wybór...
Czy to nie może być choć ciut prostsze?
Co nas nie zabija, to nas wzmacnia, przecież wiem.
Będzie wypad z dziewczynami - cieszę się cholernie, serio. Głupieję bez rozmów twarzą w twarz ze znajomymi.
A. to tylko złudzenie.
Przychodzi dziś do mnie Obraz Maryjny. Wizja długich modłów nie nastraja mnie zbyt pozytywnie.
Po co mi mózg? Tylko mi utrudnia beztroskie życie.
Mam dylemat. Nie wiem czy żyć po swojemu nie bacząc na opinie innych czy może lepiej będzie, gdy nie będę wychodzić poza ramy przykładnych zachowań  i zrezygnuję z pragnień i prawdziwej (?) siebie?
Jeju, czemu tak mi zależy na uznaniu innych?
Jestem wrażliwa. To boli.

czwartek, 16 lutego 2012

:*

Cuuudownie. Jak nigdy.
Jezu, nie zniszczę tego. Choćbym miała zmienić cały mój trudny charakter - nie odpuszczę.
Zakochuję się. Oczy mi łzawią. Jestem jak na haju. Wysiadam.
Oby to nie było tylko złudzenie!
Będę dla Ciebie ćwiczyć. Mamy 4 miesiące na zaczęcie czegoś nieskończonego!
EDIT: Jestem tępa. Nigdy nie będę miała prawa w to uwierzyć. Co za farsa. Nie ma D., więc jestem ja?
Kiedyś będziesz żałował. Kończę z myśleniem. Muszę zrozumieć, że to tylko znajomy.

środa, 15 lutego 2012

forgotten

Fajnie, że każdy poza A. i K. ma mnie gdzieś i nawet do mnie nie napisze. Faceci są lepsi, nie wmówicie mi, że nie.
Niezmiernie się ucieszyłam, gdy A. do mnie napisał. Każde "ty" było z wielkiej litery. Aż się rzuciłam z tej radości na łóżko i jak nienormalna trzepałam nogami.
Wczoraj myślałam o moich byłych adoratorach. Czy dziś by ze mną byli? Czy dziś też bym im odmówiła?
No i M. - moja pierwsza miłość, którą odrzuciłam. Sama nie wiem czemu... Chociaż w sumie wiem. Bałam się opinii innych. Nie lubię o tym myśleć, bo wydaję mi się, że wciąż coś do niego czuję i,  że on też coś do mnie ma, a myśl, że to spieprzyłam jest dobijająca.
Dzisiaj rano miałam doła. To było takie głupie uczucie, bo nie wiedziałam czemu jest mi źle zaczęłam analizować wszystkie moje porażki. Boże, załamać się można.
Ale wystarczy mieć wszystko gdzieś i wyjść z psem na dwór, na śnieg i już humor powraca.
Czasem sobie myślę, że nie wierzę w: ludzi, Boga, siebie, miłość, przyjaźń, więc właściwie nie mam po co żyć, ale potem jakoś dochodzę do wniosku, że to wina mojego gorszego humoru i w gruncie rzeczy nie jest aż tak źle.
Nie będę tu pisała o religii, ale nie wiem czy wierzę w piekło, niebo... To za dużo, jak na moją małą głowę.
Nie zanudzam już. Kończę rozmyślania. Jestem aspołeczna i jak na razie mi z tym dobrze. Po prostu ludzie są do dupy. Nie obrażając tych dobrych, chociaż oni i tak nie zawsze są fair. Wiem, że ja też nie jestem. Jestem suką i źle mi z tym, ale jeszcze nie umiem tego zmienić.

niedziela, 12 lutego 2012

crumpets

Właśnie zjadłam pyszniutkie racuszki. :)
Mam dobry humor pomimo faktu, że co chwilę grzywka wchodzi mi w oczy.
Jutro może pojadę z tatą do urzędu i na przejażdżkę po mieście. Wtorek? Bez planów. Środa - szpital z siostrą i tatą.
Nie wiem kim chcę być w przyszłości. Gdzie pracować? Co robić. Totalna dezorientacja.
Wkurzają mnie różne docinki w stylu: "Human jest żałosnym plebsem. Tylko profil matematyczno - fizyczny rządzi i daje szanse na lepsze życie". Mam to w dupie. Nie będę się męczyć na czymś czego nie cierpię, bo ludzie uważają, że każdy humanista nie ma pojęcia o matmie. Otóż mam. Ale skoro wiedza o społeczeństwie, polski i historia wchodzą mi do głowy bez nauki, to chyba logiczne, że nie pójdę na chemię, którą też ogarniam, ale już nie tak łatwo.
W sumie to boję się, że siedzę w sidłach moich dziecięcych marzeń i chęci udowodnienia wszystkim, że zostanę prawnikiem. Bo może rzeczywiście nadaję się do czegoś innego? Bo może rzeczywiście świat jest do dupy i nigdy nie będę miała szansy dostać się na aplikacje? Co wtedy? Trudno, najwyżej zacznę nowe studia.
Pomyślę o tym w LO. A nóż spotkam kogoś z podobnymi rozterkami.

sobota, 11 lutego 2012

am I really strong enough

Lgnę do ludzi, którzy mnie podnoszą na duchu, dają wiarę w lepsze jutro. Nie litują się, lecz są dla mnie oparciem. Zwłaszcza jeśli chodzi o lekarzy.
Abdul jest czarujący. Oby się nie gniewał na moją długą nieobecność, bo naprawdę sprawia, że nie jest mi aż tak źle w mej chorobie.
Zauważyłam, że chociaż zgrywam twardą, tak naprawdę potrzebuję ciepła, miłości, współczucia i zrozumienia.
Gdy poznaję kogoś, kto jest dobrym człowiekiem, od razu chcę pracować w jego zawodzie i być jak on.
Moje polonistki, okulista, internistka, nauczycielka przyrody z podstawówki - cieszę się, że miałam szansę Was poznać i zainspirować się Wami oraz Waszą pracą! :*

s-he stylezone

Jak to zwykle w wolnym czasie bywa - skupiam się na paznokciach. Odżywka z joko działa! Moje paznokcie się wydłużyły. Teraz tylko czekam, aż urosną na tyle, bym mogła nadać im ładny kształt i zacznę kurację z utwardzaczem płytki.
Co do tematu posta - chodzi o lakiery z linii s-he. Kupiłam je 2 lata temu w Słowenii - w odcieniu żółci i różu. Są prześwietne - żywe kolory, szybkie schnięcie, wydajność. Jestem pod wrażeniem i koniecznie muszę się rozejrzeć po drogeriach za tymi lakierami. Chciałabym dorwać beżowo - brązowy i wrzosowy odcień. Najwyżej zamówię je w Internecie.
W ferie może odwiedzi mnie słodki psiak D. Zależy czy tata się zgodzi. Strasznie za nim tęsknię, bo ostatni raz widziałam go 26. grudnia. Muszę mu porobić multum zdjęć, ponieważ następnym razem zobaczymy się dopiero w wakacje... chyba.
Rozmowy z M. mi bardzo pomagają. Zwłaszcza po stresującym, wczorajszym dniu. Muszę się zdystansować.
Mama niedługo umówi mnie do mojego ulubionego okulisty razem z M., która pewnie, jak to zwykle bywa, już na wejściu go zauroczy.

czwartek, 9 lutego 2012

stop losing your happiness

Praktycznie od jutra mam ferie.
Wypełniłam wniosek o stypendium, a tata właśnie jedzie na wywiadówkę, żeby otrzymać mój wykaz ocen. Mam nadzieję, że mu się uda.
Drżą mi nogi ze strachu przed jutrem. Matko, czemu ja zawsze się tak stresuję? Potrzebuję pokrzepienia.
Muszę dać radę. Są rzeczy, na które nie mam wpływu, a ta jutrzejsza właśnie do nich należy. Im wcześniej to ogarnę tym lepiej.
Chcę już jutro po godzinie 13.

środa, 8 lutego 2012

wow

Mam świetną pamięć. Nawet nie muszę sprawdzać poprawnych form czasowników w Perfekcie po niemiecku, bo pamiętam je z lekcji. Nie chwaląc się - chyba mam dar do języków. Jak tylko uporam się z niemieckim pójdę coś załatwić.
Jest 18:31. Lekcje już zrobione.
M.! Tylko Ciebie mi brak, Ciebie tu! Zakochuję się, więc nie jest dobrze.


wtorek, 7 lutego 2012

ough

Jutro załatwię formalności w szkole dotyczące mojego stypendium. Tak, dostanę je! Cieszę się niesamowicie, bo praktycznie niczego nie poprawiałam. Wiecie może jaki dokument muszę mieć ze szkoły, żeby jakoś potwierdzić moje oceny?
Wczoraj jadłam wuzetkę. Mmm, moja mama wie, co dobre.
Teraz dokształcam się na historię, bo nie ma zasiadania na laurach - jak to moja dawna nauczycielka 6 lat temu powiedziała. Toteż pnę się w górę i w górę. Pomalutku, powolutku, lecz do skutku!
Znowu się śmiałam z pewnych pustaków - O&O i S.
Dzisiaj się wkurzyłam razem z K&K na R. Włażenie w dupę każdemu nauczycielowi i niesprawiedliwe ocenianie mnie przerasta.
Ogólnie dziewczyny mają jakąś tajemnicę przede mną. Zaczynam wyczuwać to, że znowu jestem tą trzecią. Jak ja to cholernie dobrze znam. Na szczęście już nie wierzę ani w św. Mikołaja ani w przyjaźń.
Bywa i tak! Przynajmniej mam wspaniałą siostrę i tatę.

poniedziałek, 6 lutego 2012

I'm afraid

Okulista w piątek. Wiem, że gorzej widzę, więc się boję.
Ale dam radę. I tak już nic nie zmienię. Bylebym tylko znowu nie usłyszała tych durnych komentarzy w stylu: "O matko, Ty masz taką wadę?"
Ochłonęłam trochę. Jestem smutna. Potrzebuję przytulenia i A.
Dzisiaj na polskim musieliśmy czytać wypracowania na środku klasy. Strasznie się stresowałam, a zawsze wtedy szybko czytam. Wręcz słychać wtedy tylko blablabla, bo tak zapieprzam.  Oczywiście miałam sucho w ustach, podwyższone tętno, rumieńce. Moja polonistka mnie pochwaliła - żadnych zastrzeżeń. W dodatku będę miała lepszą średnią niż myślałam. Być może nawet dostanę stypendium, łuhu!
Na jutro nie mam nauki, więc sobie po prostu poleniuchuję.
Fajnie jest mieć gdzie opisać swoje emocje. Ulżyło mi. Dziękuję, że jesteście! :*

niedziela, 5 lutego 2012

oh no

Rozpraweczka właśnie się pisze. Zaraz po niej nauka historii, ale na ostatniej lekcji byłam tak zakręcona, że nie wiem nawet jaki był temat.
Boli mnie głowa, stresuję się jak kiedyś...
Różowe niebo, żadnych złudzeń. Chciałabym. Muszę zrozumieć, że to koniec. O mój Boże, jaki koniec? Nie było i nie ma nawet cienia szansy na początek. A to co się nigdy nie zaczęło - nigdy się nie skończy.
Co ja wyprawiam? Jestem naiwna jak dzieciak. No tak, ale sama sobie jestem winna. Zwykłe rozmowy i zaczepki traktowałam jak dowody miłości. Wmówiłam sobie, że mam szanse. Że on tego chce. Że on chce MNIE.
Udaję, że to tylko kumpel, że dziewczyna, z którą podobno "poszedł w lizing" mi wisi, że im kibicuję... A w środku umieram, duszę się, dławię.
Cześć.

lazy

Niedziela zostanie przeze mnie okrzyknięta leniwym dniem na zawsze!
Zasnęłam przed 1. i obudziłam się po 9.
Wczoraj wieczorem zaczęłam nagrywać filmiki, na których śpiewam razem z Iglesiasem piosenki, haha. Niestety Enrique był w słuchawkach, a nie u mnie w pokoju.
Zaczęłam lubić siebie. Powoli przestaję doszukiwać się swoich wad tylko skupiam się na tym, że nie jestem najgorsza.
Humor mi dopisuje - tylko ta nieszczęsna szkoła. Bywa i tak.
Za jakąś godzinkę zjem obiad, a potem będę zmuszona do ogarnięcia lekcji.
Na zewnątrz -16 stopni Celsjusza. Nie lubię tego.

piątek, 3 lutego 2012

cold

Cześć! Znowu jestem pełna pozytywnej energii. Po prostu widzę świat w samych różowych brawach. Marzę o wiośnie, słoneczku, jedzeniu jabłek prosto z drzewa, grillach, ogniskach, siedzeniu na dworze do późna.
Mmm, ale rzeczywistość wzywa, więc grzeję łapki i przecieram zmarznięty nosek.
Transport już chyba podjechał pod magazyn, co znaczy, że mam wolne.
Do jutra!

changes in school education

Czy naprawdę już teraz mam wybrać kim chcę zostać w przyszłości? A co jeżeli lubię nauki ścisłe i humanistyczne? Co jeżeli w połowie liceum odwidzi mi się wybrany kierunek? Paranoja. Nie wiem czy chcę zostać prawnikiem, czy ekonomistą... Wolałam "normalny" układ. Gdy każdy uczył się wszystkiego i dobierał sobie jedynie parę rozszerzeń.
Przeraziłam się. Muszę zacząć myśleć o przyszłości.

coffee time

Cześć! Dzisiejsza szkoła nie wypaliła.
Miałam napić się kawy, ale skończyło się na kakao.
Cieszę się, że w ciągu 1 dnia odwiedziło mnie ponad 100 osób! Mimo, że bloga piszę wyłącznie dla siebie, jest to bardzo budujące.
Lubię leżeć pod kołdrą i patrzeć na piękne niebo z "Małym Księciem" obok mnie.
Niestety pewnie zaraz będę musiała pomóc rodzicom w pakowaniu towaru na sprzedaż. Na godzinę 17. jest zamówiony transport, a 500 kg towaru się samo nie zapakuje. Ok, i tak non stop się obijam, a trochę ruchu mi nie zaszkodzi.
Muszę umówić się do okulisty w ferie. I zacząć tańczyć. Chociażby tak sobie, dla zabawy, bo to podobno rzeźbi fajną figurę.

środa, 1 lutego 2012

long hair

Nigdy ich nie zetnę. Tzn. mają być zawsze tak długie, jak w tym momencie.
Moje kochane włosy to chyba jedyna "rzecz", która nie przysparza mi kompleksów. I jeszcze oczy, bo z resztą bywa problem.
Barcelona zremisowała 1:1.
Wkurza mnie już to ciągłe dogadywanie mi. Nie lubię tego.
Dzisiaj w szkole na przerwach skakaliśmy na skakance ze znajomymi. Jej, moja klasa jest prześwietna. Będę za Wami tęsknić za rok. Chociaż to w sumie zależy od wyboru szkoły. Jak się uda to jeszcze kilka osób będę widywać regularnie. W tym niestety R.

on a good day

Witam. Szybko do Was zaglądam, co?
Impreza jednak w piątek. Może to i lepiej.
Jestem obrzydliwa - muszę to zmienić. W szczegóły jednak nie wejdę, bo ktoś to jeszcze przeczyta.
Mam multum lekcji. Muszę się spiąć. Ha, mam 5 z geografii! A myślałam, że będzie 4. Cieszę się strasznie. Zaraz przeliczę czy dam radę uzyskać odpowiednią średnią na stypendium, ale raczej podchodzę do tego sceptycznie.
A. znowu mi miesza w głowie, chociaż dziś stwierdziłam, że to bardziej mój dobry kumpel, a nie materiał na męża.
Za to M. i jego zabawa moimi długimi włosami - całą geografię plótł mi warkoczyki! Misiaczek. R. sobie pojechała - i dobrze. Nawet ode mnie lekcji nie spisała. Jakaś inna się zrobiła, ale mi to nie przeszkadza.
Zaczynam się martwić czy mój plan, by iść na rozszerzony niemiecki jest dobry. Przecież ja nawet 3. klasy nie zaczęłam (książkowo), a tam pójdą ludzie, którzy uczą się tego języka od 8 lat. Czy podołam? Oj, moja nauczycielka od niemieckiego mi namieszała w głowie mówiąc, że jestem dobra.
No i dzisiejsza polonistka. Haha, kocham polski z tą kobietą. Naprawdę jest prześwietna - ciepła, zabawna i trochę nieporadna. Można z nią pożartować i wiadomości też się jakieś przyswoi.