czwartek, 22 listopada 2012

memories, sadness, hopeless, helpless

Mam fazę na malowanie oczu eyelinerem i ust czerwoną pomadką zaraz po powrocie ze szkoły.
Od wtorku do dziś chodziłam na 10:55 do szkoły, ponieważ były próbne matury. Jutro niestety idę już na 8:55. Może to i lepiej? Za każdym razem "rano" nie mogłam wyleżeć w łóżku i czułam się jak chora. Ech, tak szybko teraz zapada zmrok.
Przed chwilą zabiłam muchę, która się ledwo ruszała i, co dziwne, czułam się przy tym jakoś dziwnie. Nie potrafiłam jej uśmiercić, od tak sobie, nie mogłam się przełamać.
Moja polonistka niszczy moją miłość do tej lekcji. Od zawsze kochałam jęz. polski, lektury, rozmowy, notatki do zeszytu... Teraz nienawidzę siedzieć przez 2 godziny w ławce i  patrzeć na tę starą babę, która wrzeszczy, zawrotnie szybko coś nam "dyktuje" i nie skłania nas do rozmowy czy refleksji. Nie inspiruje mnie, a to dla mnie największa trauma. Oby moja dawna nauczycielka wróciła jak najszybciej z urlopu macierzyńskiego.
Widziałam się z Nim. Jego dziewczyna już nie chodzi do gimnazjum w tym samym mieście, do którego my chodzimy do LO. Przeniosła się, co bardzo mnie cieszy.
Gdy w nocy wspominam to, co się między Nim a mną wydarzyło, mam dreszcze. Przecież to sceny niczym z amerykańskiego filmu o tematyce miłosnej. Tak niewiele brakuje mi do pełni szczęścia, a zarazem tak dużo.
Mamy nowego chłopca w klasie. Jest fajny, ale już go zauroczyła inna dziewczyna. Akurat chciałam go bliżej poznać, a tu znów mnie ktoś uprzedził. Wielkie dzięki. Wysiadam.
Sylwester? Moi znajomi nie mają planów i chcą go spędzić u mnie. Jakoś, gdy jechali na imprezę to tak intensywnie o mnie nie myśleli.
PS: Na wf'ie czuję się gruba, chociaż moje BMI jest w normie. Chłopcy z drugiej klasy zwracają uwagę na moje koleżanki, nie na mnie. Trochę im zazdroszczę i chyba mi z tego powodu przykro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz