niedziela, 30 grudnia 2012

not sure

Wstyd mi, że napawam się nieszczęściem innych. Jestem taka pusta... Może byli sobie pisani... Co z tego, że to jeszcze "dzieci". Jeżeli On znów wybierze inną nie dam sobie rady i będę zmuszona szukać kogoś innego.
Moja "miłość" się wypala. To nie to samo, co w listopadzie, gdy płakałam za Nim po nocach, a tęsknota zabierała mi najmniejszą radość życia. Gdy słyszę głos przychodzącej wiadomości ściska mnie w gardle. Wyobrażam sobie wszystko to, co mógłby mi napisać... że mnie kocha, nie może już wytrzymać, że jestem najważniejsza, że liczy na to, że będziemy razem... A potem odczytuję wiadomość od kuzyna czy koleżanki i czar pryska. Szkoda, że nie wie jak bardzo uszczęśliwia mnie pisząc, że mnie lubi. Nie wie, że potem skaczę z radości, dosłownie, i jestem pewna, że to kroczek do miłości...
Jestem zniszczona psychicznie. Boję się jutra, a jednocześnie go pragnę.
Lepiej już pójdę.

1 komentarz: