czwartek, 28 lutego 2013

Hehehe?

Jestem już trzeci tydzień na diecie bez słodyczy i jedzenia po 18. Jestem dumna i coś tam udało mi się zrzucić, ale w sumie najważniejszy jest aspekt zdrowotny (objadanie się wieczorem na pewno nie należy do najzdrowszych zwyczajów). Było super dopóki K. nie wróciła do szkoły. Automatycznie osłabł mi kontakt z koleżankami, zaczęłam się spinać, przestałam być spontaniczna, znowu jestem nieśmiała i milcząca. Nie cierpię tego, ale spokojnie, muszę się zawziąć i nawet przy niej pogłębiać moje znajomości. A. uderza do 19-letniej dziewczyny, z którą wiecznie siedzi razem w autobusie wracając do domu (zauważyłam to, gdy odprowadzałam ich na przystanek), dowiedziałam się tego od K. Aż mną wstrząsnęło, porządnie. Dopiero po minucie ogarnęłam się, że nie mogę się tak przy niej podniecać, bo się domyśli, że on nie jest mi obojętny... W ogóle to Wielkanoc z biegiem lat staje się dla mnie równie atrakcyjna, co Boże Narodzenie. Nie mogę doczekać się Triduum Paschalnego, Śniadania Wielkanocnego i imprezki w święta. A. powiedział, że wszystko ustali ze mną jakoś przed 31. marca. Mam lekki spadek samooceny, lecz nie zamierzam się poddać, zbyt wiele sobie udowodniłam przez te kilka tygodni. Biorę się za "Makbeta". Mam za sobą już 3 akty, świetnie się go czyta, chyba naprawdę polubię tragedie. W weekend jadę do babci, bo ma imieniny. Pewnie wypijemy jakąś herbatę/kawę, zjemy ciacho i zmyjemy się do domu. Liczę na to, że nie będzie tam zbyt wielu słodkości, cóż, na wszelki wypadek nie będę się objadać w domu, żeby zrobić sobie miejsce na kilka dodatkowych kalorii. :) Muszę też pouczyć się historii i angielskiego, bo chemię pożyczyłam K., swoją drogą mam nadzieję, że odda mi ją jutro albo chociaż w poniedziałek, inaczej będę zmuszona się o nią upomnieć. Tak, to chyba tyle z nowości, resztę swoich odczuć wolę zapisywać w moim "kalendarzo-pamiętniku". Na dworze jest coraz cieplej, czuć wiosnę, nie mogę się jej doczekać. Może wrócę do biegania, tak jak jeszcze niedawno chciałam? O, mogłabym wtedy zabierać ze sobą moje niesforne psy. Teraz Was żegnam i życzę Wam miłej kocówki lutego. :*



2 komentarze:

  1. Ja też teraz bardzo rzadko jem słodycze i ze zdziwieniem stwierdzam, że tak da się żyć. W ogóle lepiej się czuję bez słodyczy i po ćwiczeniach fizycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, od razu czuję się zdrowsza, haha.

      Usuń