czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki! ♥

No i wybił 14 luty, nie, nie będę "hejtować" tego dnia tylko dlatego, że jestem sama. Myślę, że to fajny pretekst do obdarowania kochanej przez nas osoby. Dzisiaj humor popsuł mi K. wypalając, że chce odwiedzić K. w szpitalu, ale musiałabym na niego czekać 2 godziny i w domu byłabym pewnie dopiero o 17 i na szybko musiałabym wcisnąć w siebie obiadokolacje, bo nie jem po 18. Tak przynajmniej mogę sobie poleniuchować. Dostałam 4 z wychowania prozdrowotnego, więc na koniec wyjdzie mi 4, tzn. wychodzi mi 4, bo na pewno to poprawię! :) Biologia była trudna zwłaszcza, że wczoraj wolałam godzinę pedałować niż uczyć się krzyżówek genetycznych. Chudnę sobie powolutku, wieczorem robię kanapki na rano, jem płatki na kolacje, ale może jutro uda mi się kupić smakowe wafle ryżowe, żeby trochę urozmaicić sobie posiłki. W środę nie byłam w galerii, bo oglądałam mecz, dzisiaj po szkole spotkałam się z siostrą, więc nie wstąpiłam do żadnego sklepu. Miałam w-f, ale raczej się nie zmęczyłam. Jutro siłownia i pewnie koszykówka, unihokej, siatkówka lub jakaś inna gra zespołowa. Miałam z mamą małą dyskusję rano czy iść do tego szpitala odwiedzić Klaudię, bo naprawdę nie wiedziałam co mam robić. Pewnie właśnie z tego powodu wysłali do miasta moją siostrę, żeby przypilnowała bym wróciła do domu. Kurczę, przecież ja sama z siebie nie chciałam tam jechać, bo skoro ona ma mnie w dupie, to ja nie będę jej nadskakiwać. Gdy jestem chora nawet nie raczy zapytać co się dzieje. Pff, mam lepsze koleżanki, więc "spoko, luz". :) Poza tym są walentynki, K. jest jej chłopakiem, więc byłabym piątym kołem u wozu, tak samo napisała mi M. w SMS'ie, którego odczytałam wybierając wodę w Lidlu. Tanio tam! Tylko nie mogłam znaleźć wafli ryżowych... Tata kupił nam na walentynki po czekoladzie z uroczymi nadrukami. Oparłam się im, a teraz już ich nie ma, więc dzień na plus. Mam nadzieję, że spędzacie dzisiejszy dzień w miłej atmosferze, bez żadnych spin, złych humorów i nawet jeżeli nie macie partnera uśmiech nie schodzi Wam z twarzy!
PS: Jestem w szoku, że mam tyle koleżanek w szkole. Jest mi od razu lżej na sercu, gdy potrafię tworzyć niezapomniane wspomnienia każdego dnia nawet będąc w szkole. Nie wierzę, że ktoś potrafi mnie polubić, przekonać do siebie, że czuję się swobodnie i już nie zastanawiam się jak we wrześniu jak zacząć rozmowę, nie krępuję się, walę prosto z mostu i wiem, że jestem niezależna, umiem pozyskać wartościowe znajomości i ogólnie nie wierzę w swą swobodę bycia!

Miłych Walentynek! ♥




4 komentarze:

  1. To miło, że zaczyna Ci się udawać. Ile już schudłaś po diecie i ćwiczeniach? Widać?

    Mnie jest trochę przykro tak ogólnie, bo mój nauczyciel od historii wziął urlop. Super gościu, najlepszy nauczyciel jakiego miałam i chciałam go zapytać o jeszcze kilka spraw, a straciłam szansę. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, odpisuję Ci dopiero teraz, bo nie chciało mi się wcześniej logować. Schudłam 2 kilogramy, ale był moment, że nawet 3. Widać po udach i brzuchu, łydki ani drgnęły - chyba już taką mam budowę, że uda są ok, ale łydki to porażka no i piersi mi zmalały. :<
    O, czyli nie wróci przed maturami? Mi zamienili nauczyciela fizyki, ale raczej dobrze na tym wyjdę, jeśli tylko zacznę się uczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, każdy czasem potrzebuje przerwy. :) Już po -2kg biust Ci zmalał? łał, ja jakiś czas temu na wadze też zobaczyłam 2 kg mniej, ale w wyglądzie tego nie dostrzegam. No nic, męczę się z Chodakowską i zobaczę za miesiąc jakie będą rezultaty. A zresztą z tym ważeniem to jest tak, że np przed okresem organizm magazynuje wodę i można ważyć 1-2 kg więcej. Dlatego wadze lepiej nie ufać.

      No, niestety nie wróci, bo wziął roczny urlop. :(

      Usuń
    2. Miesiąc z Chodakowską? Chyba bym nie dała rady, życzę powodzenia! :) :*

      Usuń