No i wróciłam do Was na chwilkę. :) Oczka nie pieką, kuracja trwa, chciałabym zaliczyć w tym tygodniu chociaż jeden dzień szkoły, bo za tydzień, jak dobrze wiecie, zaczynam dwutygodniową labę. Cienko to widzę, ale przez chorobę chociaż tyle nie jem. Np. dziś jest 17:13, a ja zjadłam banana, dwie mandarynki, drożdżówkę i kawałek chleba, bo na obiad to sobie poczekam... I tak dzień w dzień, a jak już nawet czasem zjem obiad to i tak tylko w małej ilości, bo więcej nie wmuszę. Buziaczki, Kochani, trzymajcie się ciepło! ♥
PS: Nareszcie mam antywirusa na komputerze! Dzięki, D., jesteś słodki. :)
Aaa, przed chwilą jeszcze pisałam z W. z mojej klasy, spoko, że gadałam z nią dłużej niż "zazwyczaj" z K. (moją psiapsiółką HAHAHA). Kurdę, ostatni raz pisałyśmy we... wrześniu! Urocza przyjaźń, nie ma co. W. jest bardzo miła, w dniu klasowej wigilii życzyła mi byśmy się razem trzymały i choć nie wiem czy mówiła to każdemu mile mnie to nastroiło. Czyżbym przestawała być dla nich TYLKO kujonem? :>
Fajnie masz z tymi feriami. Ja zaczynam dopiero w drugiej połowie lutego. :(
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w drugiej klasie dzieliliśmy się opłatkiem. Pewien chłopak życzył mi rozumu i mówił to na serio. Nie wiem czy pomyliły mu się wyrazy czy chciał mi dać coś do zrozumienia. :p
Hahahahaha, dobry koleś! :D Ferie są takie kochane :)
Usuń