środa, 30 stycznia 2013

wednesday

W szkole było mi przykro, kiedy siedziałam sama, a wszyscy chodzili parami słodko szczebiocąc. Nienawidzę czekać na lekcje ponad godzinę. Nic ciekawego się nie wydarzyło. Monotonia ponad wszystko.
Jakoś dłużyło mi się w tej szkole, ale po ostatnim dzwonku wpadłyśmy z K. do galerii i oczywiście spotkałyśmy chłopców. Pogadaliśmy trochę i posiedzieliśmy koło lodziarni. A. kupił sobie lody pistacjowo-waniliowe. Uwielbiam ich smak, ale przecież nie jem słodyczy, więc tylko sobie popatrzyłam jak go pałaszował. Potem standardowo przystanek. Lało strasznie, więc K. rozłożył parasol. Kaptur też się przydał.
A. mnie unika. Przynajmniej tak mi się wydaje. Może nie chce mi robić złudnych nadziei? Sama nie wiem. Grunt, że chociaż sobie razem posiedzieliśmy.
Teraz chemia, a potem płatki z mlekiem albo wafle ryżowe... Zobaczy się.
Chcę na imprezę! Muszę to dogadać, bo mnie nosi!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz