wtorek, 29 stycznia 2013

tuesday

Krótka notka i zmykam do nauki. Angielski i polski już się grzeją przy kaloryferze. Uszykowałam sobie całkiem przyjemny kącik - fotel, grzejnik, kocyk, pufa i ja!
Dzisiaj wpadłam do sklepu w drodze do szkoły i kupiłam sobie colę zero oraz paczkę wafli ryżowych. Teraz do końca tygodnia już nie muszę kupować jedzenia.
Jutro znów będę godzinę siedzieć samotnie "na łączniku" lub pod klasą w oczekiwaniu na lekcję wiedzy o społeczeństwie. Skoro dziś się przełamałam i odwiedziłam sklep, to może jutro wkroczę do pomieszczania, o którym piszę tu już nieomal setny raz (szkolnej bibliotece). Środa nareszcie zakończy się dla mnie pod względem szkolnym trochę wcześniej niż na 15 minut przed autobusem. Poza tym kończę z K., więc może wpadniemy do galerii i zobaczymy się z chłopcami.
Kurczę, nie potrafię zapomnieć o A. Chcę go powoli do siebie przekonywać. Jestem chorobliwie nieśmiała, powinnam imprezować, a nie się zadręczać, ale może taka już moja natura, heh.
Jeżeli w sobotę odwiedzę klub to będzie bardzo miły tydzień, bo w ten sam dzień wyprawiane są 80. urodziny babci (niestety będzie góra tuczącego jedzenia), także dobrze bym się wybawiła.
Czekam na jakąś wiadomość o ewentualnej zabawie, a potem zmykam do spania, bo jutro czeka mnie pobudka o 6:30.

2 komentarze:

  1. Jak czytam Twoje wpisy, to odnoszę wrażenie, że wcale nie jesteś taka nieśmiała. Ciągle o tych imprezach piszesz, więc chyba umiesz się otworzyć przy niektórych ludziach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ale tylko przy ludziach których dość długo znam i się pewnie przy nich czuję. Przy reszcie jestem spięta i nie do życia. Staram się trochę zmieniać charakter, żeby pozyskiwać nowych znajomych, ale to nie przychodzi mi tak łatwo jak innym. ;))

      Usuń