niedziela, 13 stycznia 2013

I accept the fact of my loneliness

Wiem, że nigdy nie będziesz mój. Muszę się z tym pogodzić. Im szybciej, tym lepiej. Choć lepiej późno niż w ogóle. Nie wiem jak sobie poradzę skoro i tak zawsze będę liczyć na to, że na jakiejś imprezie, spotkaniu na przystanku, w galerii czy gdziekolwiek indziej, podejdziesz do mnie, przytulisz mnie czy pocałujesz i będzie tak jak w moich marzeniach i wymyślanych przed snem historyjkach. Nie umiem na razie tego zmienić, a muszę, muszę, muszę, muszę. Kurczę, ja nawet nie chcę o Tobie zapominać, bo dałeś mi tyle radości, wzruszeń, emocji (czasem skrajnych). Lepiej Ci będzie beze mnie, ale najchętniej złapałabym Cię za rękę i nigdy nie puściła. Chociaż nie. Wolałabym, żebyś i bez tego był mój, żebym była dla Ciebie wszystkim, żebyś walczył o mnie. Tymczasem rzeczywistość jest diametralnie inna.
Pouczę się chemii, posłucham żywych piosenek i nawpycham się ciasta. Będę udawać, że jest najlepiej. Wezmę się też za "Pana Tadeusza", bo czeka od wakacji na dokończenie 2 ksiąg...
Życzę Wam dużo radości z życia, Kochani. Oby nie było u Was tak "super" jak u mnie!
Dziś, więc: zabawa z psami, książka, chemia, film, zaległe prace domowe!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz